Remik, na Dragonie żadna lina nie była przed wylotem lufy, ani nawet w pobliżu. Trzeba było się bardzo nagimnastykować, żeby ustawić armaty w taki sposób. No ale daliśmy radę. Mam dobrych kanonierów i kanonierki

. Po bitwie obejrzałem nadburcia i nie było żadnych śladów strzelania, osmaleń itp.
Cywile szwendali się też i po Dragonie, choć między armatami raczej nie chodzili (chyba). co najmniej jeden z aparatem był pomiędzy chłopakami Johnego na pokładzie dziobowym. Nawet usłyszeliśmy od publiczności z nabrzeża tekst: "zabierzcie tych cywili, albo choć ich przebierzcie".
Na Dragonie pod pokładem artyleryjskim jest bar. i schody po obu burtach prowadzące na pokład, a przy wylocie luf skrajnych armat było wejście na pokład. Rozwiązaliśmy to w taki sposób, że stemplowi skrajnych armat po przybiciu, schodzili kilka schodków w dół i pilnowali, żeby ktoś nie wlazł pod lufę. No i kilka osób zatrzymali.
Co do kapitanów jednostek pływających- przed bitwą porozmawiałem z kapitanem Dragona. Nawet nie wiedział po której stronie ma walczyć. No ale był skłonny do współpracy. Poprosiłem go o zrobienie paru manewrów i......... zastosował się dokładnie do moich próśb.
Co do pirotechników- wszyscy wiedzą, nie będę powtarzał. Ale taki mały smaczek- na jednym z filmików widać małą eksplozję przy burcie Dragona mającą pozorować upadek wrogiego pocisku. Problem w tym, że ten upadek pocisku jest po stronie która....... nie jest ostrzeliwana, bo i Lew i Perła były od strony przeciwległej burty
