Miłośnik

Oj było znacznie gorzej. Te marsze to zamieniały się w wielokilometrowe maratony w pełnym rynsztunku. Na dodatek nasi byli zagładzani, czasem nie mieli nawet czym walczyć, brakowało nawet obuwia, siana dla koni. Ile ci ludzie musieli mieć nadziei w sobie i hartu ducha żeby znieść to wszystko.dzik_warminski pisze: podziwiam armię Polską z tego okresu są ciekawe opisy jak chłopaki szli z gdańska a ekwipunek docierał w trakcie marszu( po kilka kul w ładownicy tylko)
kręta droga to była ale z mieszczańskiej rodziny to raczej nie pochodził. Według książki J. Nadziei pochodził chyba z rodziny drobnoszlacheckiej z korzeniami kresowymi (zdaje sie, że Podole). Później jego rodzinę wywiało w Kaliskie. Osobiście uważam go jako człowieka po przejściach, któremu na starość poodwracało się wszystko o 180 stopni. Wielu Jakobinów i rewolucjonistów z wiekiem się konserwowało. Ten trzeba przyznać i tak długo był wierny swoim ideałom. Stwierdził chyba, że pod koniec życia lepiej mieszkać wygodnie w pałacyku niż ganiać po barykadach.srebrny_lis pisze: Kariera Zajączka, mieszczanina z pochodzenia, była dość kręta.
Tu są między innymi Pamiętniki F.P.de Segura, adiutanta NapoleonaKOZAK pisze:Pamietam z pamietników adiutanta Napoleona
Masz rację - data tego pisma to -Au bivouac de Deppen, le 8 juin,srebrny_lis pisze: Dopisek dotyczy chyba kolejnego pisma (poza załączonym wycinkiem)?