Nysa 2009
Moderator: Manufaktura Dzika
-
- Posty: 7191
- Rejestracja: 19 gru 2007, 14:29
- Lokalizacja: Lidzbark Warmiński
-
- Posty: 7191
- Rejestracja: 19 gru 2007, 14:29
- Lokalizacja: Lidzbark Warmiński
-
- Posty: 7191
- Rejestracja: 19 gru 2007, 14:29
- Lokalizacja: Lidzbark Warmiński
Składam wszystkim uczestnikom (Grażynie, Majce, Marcinowi, łukaszowi, Kazikowi, Mariuszowi, Maćkowi, Jaksie; ponadto towarzyszom walki i podróży: Alicji, Jankowi i Jackowi) podziękowania za wspólną imprezę biwakowo - wojenną w Nysie. Poza normalnym tokiem służby dziękuję Marcinowi za poprowadzenie akcji w mieście, łukaszowi za akcje ze sztandarem, Jaksie za gilzy, dzieweczkom za fotografie. Jekatierinie za pomoc w zakupie biletów do Nysy. IMPREZA BYłA UDANA LOGISTYCZNIE, POGODOWO, MILITARNIE, TOWARZYSKO.
-
- Posty: 7191
- Rejestracja: 19 gru 2007, 14:29
- Lokalizacja: Lidzbark Warmiński
Normalne gierki prowincjonalno-polityczne jakiegoś buraka przegranego w wyborach. Kiedyś jeden dziennikarz z naszego województwa złożył donos na policję, że spożywano alkohol w miejscu puiblicznym (chodziło o eucharystię podczas odprawiania mszy na terenie parku podczas jakichś obchodów). I "x" im w "y", ale z kawałkiem szkła: żeby przyjemności za darmo nie mieli. Wot i wsio!
Ciekawa dysusja o Nysie wywiązała się tutaj;
http://www.prusy1807.fora.pl/imprezy-hi ... 9,111.html
http://www.prusy1807.fora.pl/imprezy-hi ... 9,111.html
-
- Posty: 7191
- Rejestracja: 19 gru 2007, 14:29
- Lokalizacja: Lidzbark Warmiński
Opinie wg mnie częściowo słuszne, częściowo nieco przesadzone. Prawda, że mało pola dla tak wielu oddziałów. Prawda, że przegląd mundurów z dużym rozrzutem (my mamy 1805-1807, choć może nie zawsze doskonałe w szczegółach!). Sam obóz nie taki znów zły, raczej bardzo różny: tu plastiki, tam cyna i drewno (piłem z drewnianego kufla albo wprost z cynowego dzbana!); tu t-shirty, tam lniane koszule i porcięta; tu rurki grubo oprawione w drewno, tam dobre repliki karabinów... Wodza faktycznie nie widziałem, choć po naszej stronie miało być ich aż dwóch (musiałem improwizować ze swoją garsteczką jakieś manewry). Zagrożenie dla bezpieczeństwa: zbyt małe odległości, postępujące w miarę batalii zagęszczenie, zbyt śmiałe manewry jazdy wobec piechoty, brak należytej koordynacji działań. Pisząc o "imprezie udanej militarnie" miałem na myśli raczej to, że "sobie powojowaliśmy" z odrobiną wysokiego ciśnienia nie a jak na szachownicy. Koledzy pisali o "jedzeniu gorszym niż przed rokiem" - protest! Teraz było realne, żywe mięcho (bigos, zupa gulaszowa, konserwy...) i pomidores - przed rokiem: serki i jogurciki. Zamysł batalii dokładnie omówiono, a że niektórzy go zlekceważyli... Może trzeba było przeprowadzić manewry bez publiki? Tylko jak je pogodzić czasowo z koniecznością pokazania się grup w mieście? Akcje pojedynczych formacji na mieście (zamiast idiotycznych przemarszów) podobały się obu stronom: wojsku i publice. Pstrokatość wojsk obu stron po pierwsze zgodna z epoką (nie mówię tu o mundurach anachronicznych), po drugie wynikająca z małej liczebności poszczególnych formacji (naszych pierwotnie miało być aż 18 - wtedy można tworzyć "zielone linie" - ale wyszło 10 i to częściowo z łapanki; i tak wyszło nieźle). Poza tym sądzę, iż "dąsy [głównie] prochożerców" były spowodowane ograniczeniem swobody walenia z dział przez organizatorów. Połączenie bitwy z "minutą ciszy" było narzucone przez władze państwowe. A jeśli ktoś zżyma się na plastiki i puszki, niech ad hoc stworzy (w porozumieniu z organizatorem) rodzaj żandarmerii obozowej tępiącej te zjawiska. I cześć. Sądzę, że to dobry pomysł.