Rasząg - Raschung (gm. Biskupiec). Świątynia

Zapomniane miejsca, mało znane historie
Awatar użytkownika
Batory
Posty: 56
Rejestracja: 30 cze 2025, 21:22
Lokalizacja: Elbląg
Lokalizacja: Rottach-Egern

Rasząg - Raschung (gm. Biskupiec). Świątynia

Post autor: Batory »

W Raszągu znajduje się kaplica ewangelicka, którą wszyscy z uporem nazywają „kościołem”. „Kościół jak z bajki” – odkryły go jakieś pięć lat temu internety i dziennikarze, a od tej pory każdy, kto tylko go zobaczy, zarzuca nim cały album fotograficzny. Zachwytom nie ma końca.
raszongus.jpg
Miejscowi mówią na niego „Gargamel”. Co ciekawe, tym razem z sympatią, choć zwykle tym mianem określa się architektoniczne potworki.

Daty jego budowy podawane są rozmaicie: 1901, 1925… i obie błędne. Wikipedia, jak to Wikipedia, poszła w absurd, pisząc, że we wsi są dwie świątynie – z 1901 i z 1925 roku. Cytuję:

„Kościół ewangelicko-augsburski z 1901 r. z kamienia w formie zameczku” oraz „neoromański kościół zbudowany w 1925 r. z kamienia polnego”.

Rzecz jasna, chodzi o jeden i ten sam obiekt.

Kaplicę zaprojektował Carl Wilhelm Schleicher (1857–1938) – jak podaje prof. Jan Salm za W. Hubatschem. Z kolei Johannes Hassenstein w pracy „Die Geschichte der evangelischen Kirchen im Ermland seit 1772 mit Bildern” (1918) pisał, że budowę rozpoczęto w 1914 roku, a fundatorem był miejscowy dziedzic – Karl von Platten. Pomnik pierwszowojenny, widoczny na dawnych pocztówkach, zapewne stanął po wojnie – pod kościołem, a nie odwrotnie. Wszystko więc wskazuje, że świątynię ukończono tuż po 1918 roku.

Z kolei czcionka użyta na wewnętrznych inskrypcjach to typowa secesja – styl, który w latach 20. XX wieku był już absolutnie passé.

Jak to bywa z oryginałami, wokół „Gargamela” narosło sporo mitów.
Jedni mówią, że wierni własnoręcznie nosili kamienie. Zobrazujmy sobie to – chłop z Rasząga targa 400-kilowy głaz przez łąkę. Musiał im chyba diabeł pomagać. ;)

Prawda jest prosta: budowę sfinansował dziedzic von Platten, a nie żaden klecha. Może i mieszkańcy pomagali, zwożąc głazy końmi, za kasę albo w czynie społecznym, ale na pewno nie własnymi rękami.

Inni z kolei twierdzą, że dziedzic był „zły”. Na pytanie „dlaczego?”, odpowiedź brzmi: „no bo był Niemiec… i w NSDAP!”. Jakby to był argument. Przypomnijmy: jesteśmy w dawnych Niemczech, a członkostwo w partii było tam bardziej obowiązkiem niż deklaracją moralną. Ale ta opinia nie pochodzi od „pamiętających” czasy von Plattena. Resztę można odgadnąć.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
ODPOWIEDZ