
przd wrzuceniem do wiadra ze złomem kolorowym coś mnie tknęło przyjrzałem się dokładniej przedmiotowi i okazało się że mozna go otworzyć (jak etui od termometru)

Napięcie osiągneło zenitu - w środku coś było - ostrożnie zacząłem wyciągać zawartość i nagle moim oczom ukazał się Sw. Antoni (oryginalne napisy St Antonius na odwrocie GERMANY) - pomyślałem jednak wyprawa nie była taka zła teraz trzymam sztamę z patronem rzeczy zagubionych


Dodam tylko ze ostatnio mam farta do dewocjonaliów - oto moje zdobycze z tego i poprzedniego sezonu
