To niewielka część czegoś, co moim zdaniem mogło by być blachą z patronarza.
U dołu dwie dziurki (lewa była na przełamaniu), dolna część korpusu jakiegoś stojącego, ogoniastego zwierza( który mógł podtrzymywać herb), za ogonem, przy krawędzi owalnego obrysu - kropka. Lewa, kopyciasta/okrągła(?) noga stoi na obrysie owalu, prawa wspiera się na czymś, co szło w górę. Plakieta chyba była kanciasta, ale zarys całego "godła" był w owalu). Materiał - mosiądz. Wykonanie dość prymitywne (albo tak zeżarte). Nie mam specjalnej nadziei, że coś się wyklaruje, ale zagadki są najfajniejsze

Pozdrawiam!!!
P.S. Może dalej była reszta ale nas (z Gilginem) obserwowali niezbyt przyjaźnie nastawieni tubylcy
