Chłopaki od "Dreysego" namierzali go zimą z lodu (Oni pewnie mają najlepsze wieści, bo ja od lat jestem daleko od rodzinnych stron), po dokładnym namiarze (a wskazywały go kiedyś dwa trakty jakby dla pojazdu gąsienicowego z ułożonych fachowo bali) -nie było żadnego sygnału. Czołg miał być tuż pod wodą w czasie suszy miała nawet wystawać wieżyczka . Cośik mi się ta sprawa nie widzi. Na polu obok znalazłem zgniecionego "rogacza" z resztkami czaszki w środku. Było to jakieś 30 lat temu - dawna historia .
Pozdrowienia
Już rok na obczyznie nie miałem kontaktu z nimi. A od mieszkańców tamtych terenów też słyszałem to o tym czołgu że płytko i latem go było widać. Za parę dni urlop to się wszystkiego dowiem o nim .
Jak już jest temat zaginionych czołgów to ja mam do kolegów małe pytanko. Niegdyś na olsztyńskim poligonie oprócz innych wraków stały dwa T-jakieś tam. Nie wiecie przypadkiem co się z nimi stało? Dla mnie stanowiły wartość sentymentalną jako przedmiot szczenięcych zabaw bo mieszkałem wówczas na pobliskim Pieczewie.
Dzięki za odpowiedź choć łza się w oku zakręciła. Pamiętam, że jedna wieżyczka bez trudu obracała się bez problemu. Urządzaliśmy sobie na niej karuzelę. Eh, czasy...