Śnieg w postaci zadymki był jeszcze do wytrzymania; gorsze były nierówności gruntu, narastające zaspy i gwałtownie rosnąca grubość "kabłuków" z powodu coraz bardziej mokrego śniegu (prawie nauczyłem się chodzić na szpilkach ).
W miejscu, gdzie w Toprzynach schodziliśmy z szosy na drogę do Warszkajt, w dniu 7 lutego 1807 operowały bataliony tyralierów: po lewej od szosy rozwinął się do natarcia Batalion Tyralierów Padańskich Hulota, po prawej od szosy Batalion Tyralierów Korsykańskich Morandiniego ("kuzyni cesarza"); na prawo od nich - czyli tak od połowy dystansu do ruin Wężykowa po Wężykowo - atakował 18. pp. Ten ostatni, rozbity i zmieszany, uratowali właśnie Korsykanie.