Hej.
Jak wiecie, w tym roku podeszliśmy z Kurczakiem i Stefanem do całego wyjazdu dość niekonwekcjonalnie. Naszym planem był przemarsz po okolicach Lidzbarka już od środy wieczór. Zaplanowana trasa nie została pokonana w całości, fizycznie nie daliśmy rady. Wszystkim wysiadły stopy, jaj jeszcze mam bule i kuleję, ale było warto. Tyle przygód co nas spotkało to się nie spodziewałem, wkrótce napiszę z tego obszerniejszą relację.
Dziękuję Ani i Jaksie, że od początku się nami zaopiekowali, dotrzymali miłego towarzystwa i pomogli logistycznie.
Pogoda dopisała, Organizacja świetna, szacun za wybudowanie karczmy, popularnie nazwaną stodołą.
Bitwa ok., przydało by się więcej prochu do armat. Do karabninów było aż nadto.
ps. Przypomnijcie mi kto zdobył pierwsze miejsce w zawodach strzeleckich, bo jakoś nie pamiętam...
