ładny munsztuk. Trzeba być dobrym jeżdzcem, żeby używać dodatkowych wodzy munsztukowych. W garażu leży rosyjski munsztuk, z którego nigdy nie skorzystałem. Zawsze zakładałem koniowi do pyska grube, łamane wędzidło. Do tego wytok, wygodna kulbaka i w teren. Oj, było się młodym… Teraz tylko zanudzam… http://www.odkrywca.pl/pokaz_watek.php?id=638033
Frozzer pisze:a czy te munsztuki nie były przeznaczone do zaprzęgów - a nie dla jeźdźców?
A to zagwozdka !!! Uczyłem się powożenia zaprzęgami ( tylko teoria), ale nie przypominam sobie, żeby były stosowane munsztuki. Po prostu nie pamiętam... Na pewno sprawdzę, bo jest to bardzo intrygujące. W zaprzęgu czwórka ciężkich koni ciągnących armatę, huk wystrzałów... jak nic - poniosą. Bez munsztuków nie utrzymasz.
"Artylerzyści konni dosiadali własnych koni wykorzystywanych w zaprzęgach". To wszystko wyjaśnia. Jeżdziec powodował koniem, a nie wożnica powoził szóstką koni. W końcu to armata, a nie kareta albo lando.