piotrkusiu pisze:
Obecne prawo przypomina mi zakaz deptania trawników.
Otóż jest sobie trawnik gdzie ludzie postanowili sobie przejść skrótem i wydeptali ścieżkę. Bo mieli bliżej i łatwiej. Władza postanowiła ukrócić proceder stawiając tabliczkę - Zakaz deptania trawników! Postawiła strażnika, który wystawia mandaty, kieruje sprawę do sądu itd. itp.
A wystarczyłoby w miejscu wydeptanej ścieżki wyłożyć chodnik gdzie ludzie spokojnie by sobie przeszli nie depcząc okolicznej zieleni. Byliby ludzie zadowoleni i trawnik by sobie zieleniał

To nie całkiem tak. W 2010 roku Sejm zmienił niektóre rygorystyczne fragmenty Kodeksu Wykroczeń, w tym i przepis o deptaniu trawników. Deptać można. Ale nie wszędzie, bo szczegóły ustala właściciel lub zarządca trawnika. I tak na przykład nie można w pełni korzystać z uroków zieleni w warszawskich Łazienkach, bo tam trawnik jest...zabytkowy. Nic śmiesznego. Łazienki Królewskie są ogrodem-muzeum.
Inna sprawa, że przepis o użytkowaniu trawnika w KW precyzuje, że nie można w trakcie użytkowania niszczyć trawnika (np. przez poszukiwanie skarbów przy pomocy łopaty
- taki mój przykład) ale już nie precyzuje od jakiego momentu gry w piłkę na publicznym trawniku przez dzieci zaczyna się niszczenie. W W-wie (śródmieście) tylko jeden park jest objęty restrykcjami. Za to regulamin Cytadeli w Poznaniu zezwala na użytkowanie trawników. Ale z zakazem wchodzenia na trawę

W Gdańsku z kolei starsi mieszkańcy jednego z osiedli wzywali Straż Miejską by pozbyć się spod okien dzieci grających w piłkę stawiając zarzuty niszczenia zieleni.
Przy okazji-lubimy podpierać się wzorami brytyjskimi. Otóż w Wielkiej Brytanii pomimo istniejącej wolności w użytkowaniu trawników np. w Hyde Park'u istnieje bardzo wiele rygorystycznych przepisów np. na terenach prywatnych gdzie nawet zejście ze "spacerniaka" może być kosztowne.
C.