Wiem, że była dyskusja na ten temat, ale po pierwsze powinno być jasno sformułowane okreslenie zabytku (ruchomego). Określanie indywidualne dla każdego znaleziska czy jest zabytkiem czy nie to trochę komplikuje sprawę.
Zakładając, że osoba/y ma/ją pozwolenie na prowadzenie działań powinni wszystkie, ale to wszystkie fanty bez wyjątku przekazywać bez opisu do WKZ w celu ich opisu i identyfikacji przez osobę do tego uprawnioną, bo poszukiwacz fachowej wiedzy przecież nie posiada i posiadać nie może!! (śmieszna sprawa, bo wiemy wszyscy, że choćby na tym forum są osoby, które "zagną" przy identyfikacji wielu specjalistów z WKZ).
Przekazanie powiedzmy kilkunastu tysięcy polmosów, pręcików, drucików, blaszek, odłamków, puszek po piwie itp itd. Da wystarczającą ilość pracy dla pracowników WKZ, więc nie będą się musieli bać o pracę (bo podejrzewam, że o to się rozchodzi w dużej mierze).
Obowiązujące w Polsce prawo pozwala amatorom poszukiwań posługujących się elektronicznymi urządzeniami do wykrywania metali na uzyskanie stosownych pozwoleń od właściwych miejscowo wojewódzkich konserwatorów zabytków. Pod tym względem prawo polskie nie odbiega od norm europejskich, a nawet jest bardziej liberalne niż prawo większości krajów w Europie, np. krajów śródziemnomorskich czy niektórych skandynawskich, w których posługiwanie się elektronicznymi urządzeniami do wykrywania metali przez osoby nie będące archeologami podlega znacznie dalej idącym restrykcjom, a często jest zakazane w ogóle.
Wszystko fajnie tylko są też kraje, w których pozwolenie nie jest wymagane bądź przynajmniej detektoryści mają łatwiejszą drogę do uzyskania pozwolenia na prowadzenie poszukiwań z użyciem sprzętu elektronicznego ( o tym juz nie warto wspominać?)
Obecnie WKZ nie mają czasu, środków, funduszy, zasobów ludzkich by badać zarejestrowane stanowiska, że o poszukiwaniu nowych nie wspomnę.
Ile stanowisk zostało dodanych do rejestru dzięki "detektorystom"? Ile znalezisk pozyskanych od detektorystów znajduje się obecnie w muzeach? Ciekawe jaki jest stosunek ilości eksponatów pozyskanych od "detektorystów" do ilości eksponatów znalezionych przez archeologów?
Jakakolwiek liberalizacja obowiązującego obecnie w Polsce prawa w tym zakresie byłaby sprzeczna z ochroną dziedzictwa kulturowego.
A to niby dlaczego? Za kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat wiele z tych zabytków ulegnie zniszczeniu. Nawozy, chemia, pola uprawne, oranie, bronowanie itp itd wszystko sprzyja dewastacji stanowisk tych odkrytych i tych do odkrycia, więc dlaczego by nie wprowadzić w Polsce zakazu UPRAW ROLNYCH!! Po co nam rolnicy? Zakazać im dewastacji stanowisk archeologicznych i niszczenia dziedzictwa kulturowego! ;-)
Bez obrazy za to co napisze na końcu, ale zamiast uczyć, szkolić, uświadamiać, środowisko archeologiczne w Polsce (z pewnymi wyjątkami za co im chwała

) zamyka się na wszelką pomoc społeczną/indywidualną i zaprzepaszcza przez to NASZE WSPÓLNE DZIEDZICTWO KULTUROWE. I dlatego uważam to za wspomniany gdzieś wcześniej BETON!
Cytuję z małymi poprawkami tekstem wytłuszczonym:
W związku z powyższym apelujemy do władz państwowych, posłów i senatorów o
przychylanie się do argumentów środowiska użytkowników elektronicznych urządzeń do wykrywania metali i
dopuszczenie do zmian prawa o ochronie zabytków, które prowadziłyby do umożliwienia amatorskiego
poszukiwania ruchomych znalezisk archeologicznych. Apelujemy także o zarezerwowanie w budżecie większych funduszy na badanie i ochronę zarejestrowanych zabytków archeologicznych oraz poszukiwanie nowych stanowisk, które powinny zostać objęte ochroną.