prusy '45
: 24 gru 2011, 23:25
http://www.slonsk.de/Slonsk/Abni/GSOS/P ... rzenia.htm" onclick="window.open(this.href);return false;
"Janusz Jasiński (polski historyk), urywki z opracowania "Zur polnisch-deutschen Verständigung", zaczerpnięte z książki "Deutschland und seine Nachbarn" (1994) wydaną przez Kulturstiftung der Deutschen Vertriebenen ... Ogólnie doszło do wykształtowania się opinii, że zawsze ponosiliśmy ofiary, a sami nigdy nie poczyniliśmy innym krzywdy czy cierpień. Jeżeli ktoś pomimo tego przypomnałby o czymś podobnym, szybko szuka się wytłumaczenia opierając się o polską rację stanu i zaraz też dodaje się pytanie: Dlaczego wogóle ma się o tych błachostkach mówić?. Ten problem, który ciągle do nas powraca, nie jest tylko problemem historycznym, lecz także moralnym. Stronie niemieckiej nadal brakuje jeszcze polskiej wyraźnej wypowiedzi i przeproszenia za wypędzenie ze Śląska, Prus Wschodnich i Prus Zachodnich. Osobiście wzrusza mnie wypowiedź biskupa (dzisiaj kardynała) Georga Sterzinsky z Berlina, który spędził swoje dziedziństwo w Jomendorf, gdzie także ja mieszkam. Biskup wspominał: "W roku 1945 przeżyłem wkroczenie Armii Czerwonej. Bardzo dokładnie pozostało mi w pamięci jak w roku 1946 przyszli Polacy i nas wypędzili, używając przy tym przemocy, dokładnie mówiąc wygnaniając nas przy pomocy kija. Muszę powiedzieć, że przez 20 lat bałem się Polaków." Jak straszne są te słowa! W liście polskich biskupów (z roku 1966) wspomniano wprawdzie o cierpieniach milionów niemieckich uciekinierów i przesiedleńców, to uczyniono jednak tylko, aby zabezpieczyć się przed możliwością, że któryś z Polaków uczynił jednemu z Niemców krzywdę, co mogłoby zostać udowodnione, a nie z własnego przekonania. W rzeczywistości prawie żaden z Polaków nie uważał za konieczne, prosić Niemców o przebaczenie. ... Majdanek, Oświęcim i zburzono Warszawę ciągle stawiano przed zagadnieniem wypędzenia. (My też zostaliśmy wypędzeni.) Takie przeciwstawienie może prowadzić do wyciągania niesłusznych wniosków. ...
W ten sposób postępowali na terenach Prus Zachodnich żołnierze rosyjscy. My Polacy powinniśmy znać tę prawdę. W tym znaczeniu należałoby rozpowszechnić podstawowe opracowanie na ten temat. Ludność niemiecka nie była jednak tylko dręczona przez Rosjan, lecz także przez Polaków, którzy przyszli zaraz po Rosjanach. Przy tym poruszamy bardzo wrażliwy temat, przy którym Polakom jest ciężko o obiektywny osąd. Należy żałować, że nie mamy na ten temat żadnych wstępnych naukowych opracowań. W tym znaczeniu moje uwagi mogą doprowadzić do licznych dyskusji. ...
W opinii Niemców największa wina Polska leży w plundrowaniu, brutalnym wypędzeniu z domów i zmuszniu do pracy przemusowej. Hedwig Poschmann z Waltersmuhl, powiat Heilsberg, przypomina sobie rok 1945 jako najgorszy w jej życiu, jako rok okrucieństw, które przeżyła najpierw pod panowaniem rosyjskim, a później polskim. Polacy plundrowali bez względu na nic, kradli ostatnią żywność i ubraia. Prawie wszystkie niemieckie opisy z osobistych dzienników informują o zbiorowej kradzieży (Raubzugen). Na ten temat zacytuję kilka stwierdzeń z wartościowej pracy olsztyńskiego historyka B. Łukasiewicza z roku 1991: "Polacy z kurpiowskich powiatów Chorzele, Moków, Przasnysz, itd., szaleli na naszych podwórkach. Oni gonili mazurów z domostw, przezywając ich, grożąc im kijami i ostami i zamieszkiwali je samemu. Oni bili i torturowali mazurów." Jeszcze inne podobne wspomnienie: "Pokazała się pierwsza polska władza i wraz z nią ludność z polski centralnej. Te obszary zostały zalane przez osadników. Ludność ta posiadała silne żądanie ziemi i zagospodarowań. Osadnicy z terenów centralnych byli szczególnie brutalni wobec ludności miejscowej. Oni kradli, rabowali, zajmowali zagospodarowania chłopskie i wyrzucali ich wlaścicieli. Oni nie znali litości." ... Po tym opisie okupacji (na terenach polskich) możnaby było myśleć, że zwalniam ludność polską od odpowiedzialności za ich przestępstwa skierowane przeciwko ludności Prus Wschodnich. Próbuję wprawdzie zrozumieć ze strony psychologicznej ich zachowanie w stosunku do Niemców, jednak jestem zdania, że nie miała ona w żadnym przypadku prawa do takiego zachowania. Bardzo często połączony był z chciwością lynch i zemsta. Z reguły panowała, co jest godne pożałowania, zasada zemsty i odwetu, która przeczy podstawom nauki chrześciaństwa, na którą się oficjalnie powołujemy. ... Uczucia nienawiści ludu polskego wobec Niemców były świadomie podsycane przez prasę. Z "Wiadomości Mazurskich" przytaczam przykład. Tu czytamy z przełomu 1946/47 o odtransportowaniu 1750 Niemców z Braunsberg: "Wierzymy, że wkrótce będziemy my Polacy sami żyć na tych staropolskich terenach, które oderwaliśmy od szponów niemieckiej bestii". ... Jako przykład przytaczam jedno z wielu takich decyzji. "Oddział do spraw niemieckich miasta Olsztyna nakazuje Else Braun, narodowości niemieckiej, opuścić w przeciągu pół godziny zamieszkiwane przez nią pomieszczenia, z prawem zabrania z sobą tylko najbardziej potrzebnych osobistych rzeczy na potzeby codzienne jak i środki żywności. Całe wyposażenie mieszkania musi pozostać w nieuszkodzonym stanie." Innym sposobem trwardego wykorzystywania Niemców było zatrudnianie ich przy najgorszych pracach publicznych. Oni czyścili ulice z gruzów i śmieci, chowali zmarłych, zbierali kartofle. ... Tu rywalizowali Polacy z Armią Czerwoną, która zatrudniała Niemców na gospodarstwach rolnych, gdzie miała lepsze warunki, ponieważ tam nie musiała przynajmniej głodować. ... Jeżeli potępiamy politykę okupanta wobec ludności polskiej, możemy przyjąć tę politykę za przykład lub za wzór? Zamiast powstrzymywać własny naród od aktów zemsty, rząd komunistyczny namawiał do nich, nawet je nakazywał. ... Jest naszym obowiązkiem prosić Niemców o przebaczenie za plundrowanie, kradzieże, za rzadkie mordy, nieprawne wypędzenie z własnego domu jeszcze przed wysiedleniem, za nie-odpłaconą pracę, za obozy pracy, za obelgi, za ciągłe poniżanie, za pozbawienie elementarnych praw człowieka i w końcu także za trwardy, bezlitosny sposób przesiedlenia."
"Janusz Jasiński (polski historyk), urywki z opracowania "Zur polnisch-deutschen Verständigung", zaczerpnięte z książki "Deutschland und seine Nachbarn" (1994) wydaną przez Kulturstiftung der Deutschen Vertriebenen ... Ogólnie doszło do wykształtowania się opinii, że zawsze ponosiliśmy ofiary, a sami nigdy nie poczyniliśmy innym krzywdy czy cierpień. Jeżeli ktoś pomimo tego przypomnałby o czymś podobnym, szybko szuka się wytłumaczenia opierając się o polską rację stanu i zaraz też dodaje się pytanie: Dlaczego wogóle ma się o tych błachostkach mówić?. Ten problem, który ciągle do nas powraca, nie jest tylko problemem historycznym, lecz także moralnym. Stronie niemieckiej nadal brakuje jeszcze polskiej wyraźnej wypowiedzi i przeproszenia za wypędzenie ze Śląska, Prus Wschodnich i Prus Zachodnich. Osobiście wzrusza mnie wypowiedź biskupa (dzisiaj kardynała) Georga Sterzinsky z Berlina, który spędził swoje dziedziństwo w Jomendorf, gdzie także ja mieszkam. Biskup wspominał: "W roku 1945 przeżyłem wkroczenie Armii Czerwonej. Bardzo dokładnie pozostało mi w pamięci jak w roku 1946 przyszli Polacy i nas wypędzili, używając przy tym przemocy, dokładnie mówiąc wygnaniając nas przy pomocy kija. Muszę powiedzieć, że przez 20 lat bałem się Polaków." Jak straszne są te słowa! W liście polskich biskupów (z roku 1966) wspomniano wprawdzie o cierpieniach milionów niemieckich uciekinierów i przesiedleńców, to uczyniono jednak tylko, aby zabezpieczyć się przed możliwością, że któryś z Polaków uczynił jednemu z Niemców krzywdę, co mogłoby zostać udowodnione, a nie z własnego przekonania. W rzeczywistości prawie żaden z Polaków nie uważał za konieczne, prosić Niemców o przebaczenie. ... Majdanek, Oświęcim i zburzono Warszawę ciągle stawiano przed zagadnieniem wypędzenia. (My też zostaliśmy wypędzeni.) Takie przeciwstawienie może prowadzić do wyciągania niesłusznych wniosków. ...
W ten sposób postępowali na terenach Prus Zachodnich żołnierze rosyjscy. My Polacy powinniśmy znać tę prawdę. W tym znaczeniu należałoby rozpowszechnić podstawowe opracowanie na ten temat. Ludność niemiecka nie była jednak tylko dręczona przez Rosjan, lecz także przez Polaków, którzy przyszli zaraz po Rosjanach. Przy tym poruszamy bardzo wrażliwy temat, przy którym Polakom jest ciężko o obiektywny osąd. Należy żałować, że nie mamy na ten temat żadnych wstępnych naukowych opracowań. W tym znaczeniu moje uwagi mogą doprowadzić do licznych dyskusji. ...
W opinii Niemców największa wina Polska leży w plundrowaniu, brutalnym wypędzeniu z domów i zmuszniu do pracy przemusowej. Hedwig Poschmann z Waltersmuhl, powiat Heilsberg, przypomina sobie rok 1945 jako najgorszy w jej życiu, jako rok okrucieństw, które przeżyła najpierw pod panowaniem rosyjskim, a później polskim. Polacy plundrowali bez względu na nic, kradli ostatnią żywność i ubraia. Prawie wszystkie niemieckie opisy z osobistych dzienników informują o zbiorowej kradzieży (Raubzugen). Na ten temat zacytuję kilka stwierdzeń z wartościowej pracy olsztyńskiego historyka B. Łukasiewicza z roku 1991: "Polacy z kurpiowskich powiatów Chorzele, Moków, Przasnysz, itd., szaleli na naszych podwórkach. Oni gonili mazurów z domostw, przezywając ich, grożąc im kijami i ostami i zamieszkiwali je samemu. Oni bili i torturowali mazurów." Jeszcze inne podobne wspomnienie: "Pokazała się pierwsza polska władza i wraz z nią ludność z polski centralnej. Te obszary zostały zalane przez osadników. Ludność ta posiadała silne żądanie ziemi i zagospodarowań. Osadnicy z terenów centralnych byli szczególnie brutalni wobec ludności miejscowej. Oni kradli, rabowali, zajmowali zagospodarowania chłopskie i wyrzucali ich wlaścicieli. Oni nie znali litości." ... Po tym opisie okupacji (na terenach polskich) możnaby było myśleć, że zwalniam ludność polską od odpowiedzialności za ich przestępstwa skierowane przeciwko ludności Prus Wschodnich. Próbuję wprawdzie zrozumieć ze strony psychologicznej ich zachowanie w stosunku do Niemców, jednak jestem zdania, że nie miała ona w żadnym przypadku prawa do takiego zachowania. Bardzo często połączony był z chciwością lynch i zemsta. Z reguły panowała, co jest godne pożałowania, zasada zemsty i odwetu, która przeczy podstawom nauki chrześciaństwa, na którą się oficjalnie powołujemy. ... Uczucia nienawiści ludu polskego wobec Niemców były świadomie podsycane przez prasę. Z "Wiadomości Mazurskich" przytaczam przykład. Tu czytamy z przełomu 1946/47 o odtransportowaniu 1750 Niemców z Braunsberg: "Wierzymy, że wkrótce będziemy my Polacy sami żyć na tych staropolskich terenach, które oderwaliśmy od szponów niemieckiej bestii". ... Jako przykład przytaczam jedno z wielu takich decyzji. "Oddział do spraw niemieckich miasta Olsztyna nakazuje Else Braun, narodowości niemieckiej, opuścić w przeciągu pół godziny zamieszkiwane przez nią pomieszczenia, z prawem zabrania z sobą tylko najbardziej potrzebnych osobistych rzeczy na potzeby codzienne jak i środki żywności. Całe wyposażenie mieszkania musi pozostać w nieuszkodzonym stanie." Innym sposobem trwardego wykorzystywania Niemców było zatrudnianie ich przy najgorszych pracach publicznych. Oni czyścili ulice z gruzów i śmieci, chowali zmarłych, zbierali kartofle. ... Tu rywalizowali Polacy z Armią Czerwoną, która zatrudniała Niemców na gospodarstwach rolnych, gdzie miała lepsze warunki, ponieważ tam nie musiała przynajmniej głodować. ... Jeżeli potępiamy politykę okupanta wobec ludności polskiej, możemy przyjąć tę politykę za przykład lub za wzór? Zamiast powstrzymywać własny naród od aktów zemsty, rząd komunistyczny namawiał do nich, nawet je nakazywał. ... Jest naszym obowiązkiem prosić Niemców o przebaczenie za plundrowanie, kradzieże, za rzadkie mordy, nieprawne wypędzenie z własnego domu jeszcze przed wysiedleniem, za nie-odpłaconą pracę, za obozy pracy, za obelgi, za ciągłe poniżanie, za pozbawienie elementarnych praw człowieka i w końcu także za trwardy, bezlitosny sposób przesiedlenia."