Monsieur Mon Frere!
Jak napisałem, trochę`m sobie pojojczył i tyle

. Jednak wyjaśniam natychmiast na czym polega moje podejście do sprawy lub, jak kto woli, mój problem. Np. z zasady nie zajmuję się lidzbarskim Zamkiem, gdyż stanowi on obiekt zainteresowania zbyt wielu. Podobnie omijam szerokim łukiem język angielski, gdyż [cytat] "ludzi znających go jest jak psów" (excusez le mot

!). Wszechobecny natłok obecnych na rynku anglojęzycznych autorów i dzieł historiograficznych i popularnych, z reguły miernej wartości, zniechęca mnie do tej szkoły historycznej a zachęca do sięgania po materiały innej proweniencji. Ostatnio utwierdziły mnie w tej, być może nieżyciowej, postawie: praca Niemca P. Hofschroera o Waterloo i bezkrytycznie bałwochwalcza praca T. Klupczyńskiego o brytyjskiej armii 1793 - 1809 (autor jest skądinąd anglistą a nie historykiem). Szczytem szczytów nierzetelności historycznej są (wprawdzie powieści, ale za to szczodrze wręcz zawalające nasz rynek księgarski i kształtujące potoczne opinie) znów angielskojęzyczne w oryginale książki o Sharpie czy "Cztery czerwcowe dni". Autorzy tworzący w tym języku bywają świetni w kwestiach technicznych (tu faktycznie widzę ich przydatność dla technicznej strony rekonstrukcji; wszakże nieraz słabą, gdy piszą o czymś, o czym dotąd nie pisano po angielsku, np. o sprawach odleglejszej od nich Europy). Przy próbach uczciwego syntetyzowania spraw im odległych potykają się na banałach a ich wnioski bywają najczęściej powierzchowne lub błędne.
Monsieur, szanuję Pański wybór (zaciągnięcie się do brytyjskiej piechoty morskiej), zwłaszcza że temperament Waćpana budzi angielskie skojarzenia

(słynna "phlegma" ruchów i wypowiedzi), a więc "pasuje"

. Ja, również dziecię północy, szukam jednak kompensacji lubując się (poza dawną, przedbolszewicką rosyjskością) w urokach nacji bardziej od Brytyjczyków żywiołowych. Może to wina/zasługa mojej madziarskiej prababci i odwiecznej miłości do Francji i Italii?
Oczywiście, Boże chroń Królową, bo to ostatnia taka ich monarchini (po Niej same burki). Ale precz z angielską i anglojęzyczną tyranią na morzach, lądach i w historiografii

!!!
Enchante, Monsieur!
Oficer VIII ranga, major Arystarch Gieorgijewicz Pietrow, komandujuszczyj Jego Impieratorskogo Wieliczestwa Aleksandra I Pawłowicza Romanowa Wilenskom Muszkietierskom Połkom.
PS Proszę nadal traktować powyższe wywody jako rodzaj przewrotnego sarkazmu.