Żołnierze Wyklęci

Lata 1945-1989
Awatar użytkownika
olsztyniak
Posty: 2812
Rejestracja: 10 lip 2007, 16:10
Lokalizacja: Olsztyn

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: olsztyniak »

Patrol PAS NZW Komendy Powiatu "Płomień II" z XVI Okręgu Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, pies obok dowódcy Sierż. Władysława Dobrzyńskiego "Orzyca", "Żubra".
Nie porzucili Boga i broni na styku dwóch okupacji, wściekłe plakaty pisały o Nich "zaplute karły reakcji".
Gdy wchodzili do wsi to psy inaczej szczekały, radośnie, a inaczej gdy wchodziło UB - słowa człowieka który był wówczas dzieckiem.
Jeżeli ktoś nie ma szacunku do zwierząt, nie ma też i do ludzi...
Ci partyzanci sami mieli nie wiele, ale wiadomo że oddział "Roja" pomagał małej dziewczynce w zakupie książek do szkoły, a nadmiar zdobycznej żywności zawsze zostawiano najbiedniejszym gospodarzom..
Są na to udokumentowane raporty,
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
olsztyniak
Posty: 2812
Rejestracja: 10 lip 2007, 16:10
Lokalizacja: Olsztyn

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: olsztyniak »

69 lat temu, 24 października 1946 r., w lesie w pobliżu Malinówki (pow. brzozowski), agent UB Jerzy Vaulin strzałem w tył głowy podstępnie zamordował mjr. Antoniego Żubryda „Zucha”, dowódcę Samodzielnego Batalionu Operacyjnego NSZ „Zuch”, jednego z największych antykomunistycznych oddziałów partyzanckich działających na terenie ówczesnego województwa rzeszowskiego, operującego w powiatach sanockim, brzozowskim i krośnieńskim w latach 1945-1946. Wraz z Żubrydem śmierć poniosła również jego żona Janina, będąca w ósmym miesiącu ciąży.
Oddział „Żubryda” został ostatecznie rozbity przez pracowników Informacji Wojskowej z 8 Dywizji Piechoty, którzy wprowadzili do oddziału własnych ludzi. Dzięki nim 23 czerwca 1946 roku grupa ppor. Kazimierza Kocyłowskiego (dowódca ochrony oddziału Żubryda) została otoczony przez 32. Pułk Piechoty w rejonie Niebieszczan; do niewoli dostało się wówczas 21 partyzantów. Wcześniej, trzech schwytanych „żubrydowców” zostało na przełomie maja i czerwca powieszonych w publicznych egzekucjach: dwóch na stadionie piłkarskim „Wierchy” (Władysław Skwarc, Władysław Kudlik), a trzeci na rynku (Henryk Książek).
29 września 1946 roku Żubrydowi wraz z resztą oddziału udało się jeszcze rozbić grupę operacyjną wojska, MO i UB z Sanoka – partyzanci ujęli i rozstrzelali kilku milicjantów oraz aktywistę PPR biorącego udział w obławie, jednak od tego czasu inicjatywę strategiczną na polu walki przejęły komunistyczne siły bezpieczeństwa. W tych okolicznościach Żubryd, zdając sobie sprawę z beznadziejności sytuacji, postanowił wraz z żoną Janiną przedrzeć się do Austrii.O zmierzchu 24 października 1946 roku Żubrydowie przybyli do Malinówki. Był wraz z nimi towarzysz broni Jerzy Vaulin ps. „Mar”. Vaulin, były żołnierz AK, kilka miesięcy wcześniej zwerbowany przez UB jako tajny współpracownik „Mewa” i skierowany do oddziału Żubryda.
Major Żubryd pozostawił małżonkę i wraz z Vaulinem poszli sprawdzić dalszą trasę przemarszu. Kiedy obaj weszli do lasu Vaulin niepostrzeżenie wyjął z kabury swojego browninga – kal. 7,65 mm i strzałem w tył głowy zabił Antoniego Żubryda. Chwilę potem podstępem zwabił w to samo miejsce będącą w ósmym miesiącu ciąży Janinę Żubryd i ją również zamordował. Następnego dnia UB zabrała ciała małżeństwa Żubrydów. Nigdy nie odnaleziono miejsca ich pochówku.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Wilczyca
Posty: 246
Rejestracja: 13 maja 2014, 08:42
Lokalizacja: Ramoty
Lokalizacja: Bieszczady

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: Wilczyca »

Józef Bandzo ps. „Jastrząb” – żołnierz Armii Krajowej, partyzant 3 Brygady AK „Szczerbca” na Wileńszczyźnie, 5 Brygady AK „Łupaszki” na Podlasiu, Białostocczyźnie i Pomorzu, 3 Brygady NZW „Burego” na Białostocczyźnie, dowódca patrolu dywersyjnego Okręgu Wileńskiego AK.

Syn Kazimierza i Jadwigi urodził się 21 października 1923 roku w Wilnie. Był harcerzem 11 Wileńskiej Drużyny Harcerzy, tzw. „ Zielonej” (nazywanej od koloru chust), która znajdowała się pod opieką 6 Pułku Piechoty Józefa Piłsudskiego.

Do czerwca 1942 roku był uczniem Gimnazjum Elektromechanicznego w Wilnie, po zakończeniu nauki wrócił do swoich rodziców mieszkających w miejscowości Glinciszki gdzie w lipcu 1942r. został zaprzysiężony w szeregach Armii Krajowej.

W październiku 1943 roku został żołnierzem 3 Brygady dowodzonej przez kpt. Gracjana Fróga ps. „Szczerbiec”, jednej z pierwszych i jednocześnie największej jednostki partyzanckiej na Wileńszczyźnie. Był więc jednym z pierwszych partyzantów na Wileńszczyźnie.

Po ukończeniu kursu podchorążych w listopadzie 1943r. został awansowany do stopnia kaprala i objął stanowisko dowódcy drużyny w 1 kompanii dowodzonej przez por. Romualda Rajsa ps. „Bury”. Był to w tej jednostce elitarny pododdział, nazywany „kompanią szturmową”, wsławiony licznymi bojami i wspaniałą postawą żołnierzy. Używany w najtrudniejszych walkach, nigdy nie zawiódł swoich przełożonych. W ramach „kompanii szturmowej” wziął udział we wszystkich ważniejszych akcjach i bitwach tej Brygady na Wileńszczyźnie.

W czasie jednej z największych bitew partyzanckich stoczonych na ziemiach polskich (wzięło w niej udział blisko 1500 żołnierzy z obu stron), 14 maja 1944 roku pod Murowaną Oszmianką z litewskimi siłami niemieckich kolaborantów, został ciężko ranny. Tydzień później został przez dowódcę 3 Brygady kpt. „Szczerbca” przedstawiony do odznaczenia Krzyżem Walecznych. Z oddziałem tym wziął udział w operacji „Ostra Brama”, której celem było zdobycie Wilna przez skoncentrowane jednostki partyzanckie AK. Warto tutaj nadmienić, iż 3 Brygada poniosła w tym ataku jedne z najcięższych strat, osiągając sukces i wkraczając do miasta.

17 lipca 1944 roku skoncentrowane pod Wilnem oddziały AK zostały jednak podstępnie okrążone przez rzekomo sojusznicze oddziały sowieckie i w większości internowane. „Jastrząb” uniknął losu inych partyzantów i wrócił do Wilna, gdzie kontynuował konspirację.

W listopadzie 1944 roku, jak wielu innych Polaków, został jednak aresztowany przez NKWD. I to jednak nie był koniec jego drogi. Po udanej ucieczce, korzystając z fałszywych dokumentów, ewakuował się w lutym 1945 roku do Polski centralnej. Osiedlił się na Lubelszczyźnie. Tam dotarły do niego informacje o prowadzonych na Podlasiu ze stalinowskim reżimem walkach oddziałów 5 Wileńskiej Brygady AK majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Przyjechał więc na Podlasie i w Siemiatyczach spotkał dowódcę 1 szwadronu tejże brygady por. Zygmunta Błażejewicza „Zygmunta”, zgłaszając swój akces do dalszej walki.

Został ponownie dowódcą drużyny w 2 szwadronie, także tutaj dowodzonym przez „Burego” (podobnie jak wielu Polaków przedarł się na Zachód i wstąpił ponownie w szeregi partyzanckie). Gdy we wrześniu 1945 roku 5 Wileńska Brygada została rozwiązana, nie chcąc zaprzestać walki o niepodległość, wraz z niemal całym szwadronem „Burego” przeszedł do Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, kontynuującego walkę zbrojną. W ramach NZW walczył do końca 1945 roku.

Na początku 1946 roku ponownie wrócił pod rozkazy majora „Łupaszki”. Zameldował się w lutym tego roku w Jodłówce pow. Sztum, tymczasowej siedzibie mjra „Łupaszki”. Został wtedy mianowany dowódcą patrolu dywersyjnego. Przeprowadził w różnych miejscach Polski brawurowe, niezwykle niebezpieczne akcje w celu zdobycia środków na prowadzoną dalszą działalność konspiracyjną i planowaną działalność partyzancką.

Wiele razy jemu i jego kolegom z patrolu udało się wychodzić z olbrzymich opresji, m.in. zdołał kilkakrotnie uniknąć aresztowania, salwując się ucieczką pod ostrzałem nieprzyjaciela. Był jednym z najdzielniejszych i najbardziej odważnych żołnierzy 5 Brygady. Po powrocie z kolejnego rajdu w głąb Polski, w maju 1946 roku dołączył do majora „Łupaszki” i znalazł się w jego osobistym poczcie. Posiadając doskonałe wyczucie terenu, świetnie posługując się mapą i kompasem, stał się jednym z najbardziej zaufanych żołnierzy Majora. To jemu dowódca 5 Brygady powierzał swoje bezpieczeństwo w trakcie przemarszów przez Bory Tucholskie, Warmię i Mazury.

Przy boku majora Łupaszki był do sierpnia 1946 roku, kiedy to na własną prośbę został urlopowany. Zamierzał rozpocząć „cywilne” życie, kontynuując naukę i podejmując pracę. Nie zapomniał jednak o swoich towarzyszach broni, gotowy w każdej chwili do powrotu do walki zbrojnej. W lutym 1947 roku ujawnił się w czasie ogłoszonej przez ówczesny rząd amnestii. To nie zapewniło mu jednak bezpieczeństwa. Był przez wiele lat inwigilowany i prześladowany. Skazany w latach 60-tych na dożywocie, wiele lat spędził w więzieniu, płacąc za wierność niepodległej Polski. Przeżył komunistyczne represje i więzienia. Obecnie mieszka w Warszawie. Chętnie dzieli się z innymi swoimi wojennymi wspomnieniami, spotyka się z młodzieżą.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Wilczyca
Posty: 246
Rejestracja: 13 maja 2014, 08:42
Lokalizacja: Ramoty
Lokalizacja: Bieszczady

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: Wilczyca »

71 lat temu, 3 grudnia 1944 r., podczas próby przebicia się przez okrążenie złożone z 1400 funkcjonariuszy sowieckiego NKWD, wspartych artylerią i bronią pancerną, poległ wraz z kilkoma swoimi żołnierzami ppor. Czesław Zajączkowski "Ragner", dowódca IV batalionu 77. pp Armii Krajowej, a następnie Zgrupowania "Południe" na Nowogródczyźnie.

W dniu 3 grudnia 1944 r. trzy pierścienie funkcjonariuszy WW NKWD (ponad 1400 ludzi) okrążyły teren pomiędzy Niecieczą i Cackami (do bezpośredniej akcji użyto 400 funkcjonariuszy). Walka z niespełna 30-osobowym oddziałem "Ragnera" rozegrała się koło chutoru Jeremicze. Większość oddziału polskiego zdołała wymknąć się z pierścienia okrążenia, a sowieci zdołali zniszczyć jedynie 8-sobową grupkę partyzantów, w składzie której znajdował się komendant. Według polskich relacji poległo 7 partyzantów, w tym ppor. Czesław Zajączkowski "Ragner", jego brat Leon Zajączkowski "Drzewica" i plut. Stanisław Tobota "Ojciec" (śmiertelnie ranny), zaś jeden - Wacław Brylewski "Mucha" - dostał się do niewoli. Ciała poległych partyzantów i ppor. "Ragnera" funkcjonariusze NKWD pogrzebali w nieznanym do dzisiaj miejscu.

Ppor. Czesław Zajączkowski "Ragner" był jednym z najbardziej znienawidzonych przez sowietów dowódców nowogródzkiej Armii Krajowej. Jego działania przeciwko sowieckiej partyzantce permanentnie zwalczającej „białopolaków”, prowadzone na przełomie 1943/44 r. na Nowogródczyźnie, a także późniejsza niezłomna walka przeciw bandyckim działaniom, godzącym w ludność polską i podjęte w związku z tym poważne uderzenia odwetowe w sowiecką administrację i siły bezpieczeństwa, doprowadziły do tego, że nowi okupanci zaczęli bać się go jak ognia, nadając mu nawet wiele mówiący przydomek - "CZIORT W OCZKACH" (diabeł w okularach).

Ppor. "Ragner" należał do tych dowódców AK, którzy nie złożyli broni przed Sowietami w lipcu 1944 r. Był najwybitniejszym organizatorem oporu przeciw sowieckim okupantom w centralnej części województwa nowogródzkiego. Dowodzone przez niego oddziały wchodzące w skład Zgrupowania AK „Południe” wykonały setki akcji przeciw NKWD i sowieckiej administracji. W liście z września 1944 r. skierowanym do władz sowieckich w Lidzie „Ragner” informował, że w odwet za zbrodnie popełnione przez komunistów na ludności Nowogródczyzny będzie likwidował przedstawicieli aparatu okupacyjnego.
Po śmierci ppor. "Ragnera", pozostali przy życiu jego podkomendni kontynuowali działalność pod nowym dowództwem, przeciwstawiając się sowieckim okupantom jeszcze przez kilka lat. Z pozostałych w polu ludzi na przełomie 1944 i 1945 r. nowy oddział partyzancki zorganizował adiutant "Ragnera" sierż. Anatol Urbanowicz „Laluś”, a ostatni z tych Kresowych Straceńców walczyli i ginęli jeszcze w maju 1949 roku, pod rozkazami ppor. Anatola Radziwonika "Olecha".

Śmierć ppor. Anatola Radziwonika "Olecha" oznaczała symboliczny kres zorganizowanego polskiego oporu przeciwko Sowietom na Kresach Wschodnich II RP, jednak co najmniej do połowy lat 50-tych walka zbrojna na tym terenie była kontynuowana przez drobne grupki „ostatnich leśnych”, nawet przez pojedynczych partyzantów, których propaganda bolszewicka nazywała „terroristy odinoczki”
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Wilczyca
Posty: 246
Rejestracja: 13 maja 2014, 08:42
Lokalizacja: Ramoty
Lokalizacja: Bieszczady

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: Wilczyca »

NSZ-AK w dokumentach.
Prof. M. Ryba, K. Wołek, dr R. Drabik

https://youtu.be/SA4qHhgEnhs" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
olsztyniak
Posty: 2812
Rejestracja: 10 lip 2007, 16:10
Lokalizacja: Olsztyn

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: olsztyniak »

22 grudnia 1949 r. w więzieniu przy ul.Rakowieckiej w Warszawie został zamordowany przez oprawców sowieckich śp.por.Wacław Walicki ps.„Tesaro”, oficer Komendy Okręgu Wileńskiego AK, nauczyciel, urodzony 11 października1903 r. w Mińsku Litewskim.

…Od października 1945 r. adiutant, a następnie zastępca ppłk. Antoniego Olechnowicza „Pohoreckiego” odtwarzał wraz z nim struktury eksterytorialnego Okręgu Wileńskiego AK.

W ramach działalności Ośrodka Mobilizacyjnego Okręgu Wileńskiego AK stworzył i kierował własną siatką konspiracyjną, składającą się z wileńskiej młodzieży. Aresztowany 23 czerwca 1948 r. w Szczawnie Zdroju w trakcie ogólnopolskiej akcji „X”, wymierzonej w konspirację wileńską. Prowadzone przez funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego śledztwo zakończyło się wydaniem przez sowiecki Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie 8 października 1949 r. wyroku śmierci. Decyzją z 30 listopada 1949 r. sowiecki Najwyższy Sąd Wojskowy utrzymał wyrok w mocy. Agent sowiecki Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski.
Por.Wacław Walicki został zamordowany 22 grudnia 1949 r. w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie.

CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI !

Szczątki śp.por.Wacława Walickiego odnaleziono latem 2012 r. w kwaterze „Ł” Cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie.Pochowany w tym roku w "Panteonie-Mauzoleum" na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
Wacław Walicki. Zdjęcie sygnalityczne wykonane w MBP w 1948 r. (AIPN)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
olsztyniak
Posty: 2812
Rejestracja: 10 lip 2007, 16:10
Lokalizacja: Olsztyn

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: olsztyniak »

W Wigilię Bożego Narodzenia 1948 roku komuniści aresztowali żołnierza batalionu "Zośka" Jana Rodowicza "Anodę", uczestnika akcji pod Arsenałem, rannego w Powstaniu Warszawskim i odznaczonego Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari V klasy. - Gdy w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia dowiedziałem się, że „Anoda” jest aresztowany, postanowiłem już wtedy nie nocować w domu - wspomina jego kolega "Henryk Kończykowski ps. "Halicz", który studiował z "Anodą", później ukrywał się i został przez komunistów skazany na 15 lat więzienia. Jego losy opisane zostały w książce "Zośkowiec"."Anoda" po wojnie jako podkomendny płk. Jana Mazurkiewicza "Radosława" działał w podziemiu antykomunistycznym, nadzorował ekshumacje i pochówek towarzyszy broni z Powstania Warszawskiego. We wrześniu 1945 roku ujawnił się i podjął studia na Politechnice Warszawskiej. Na ulicy Koszykowej w siedzibie UB "Anoda" przeszedł okrutne śledztwo. 7 stycznia 1949 roku w niewyjaśnionych okolicznościach wypadł z okna na czwartym piętrze. Według UB miało to być samobójstwo, wiele przemawia za tym, że został zakatowany na śmierć. Jego losy opisał Mariusz Olczak, historyk Archiwum Akt Nowych.
- Gdy w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia dowiedziałem się, że „Anoda” jest aresztowany, postanowiłem już wtedy nie nocować w domu - wspomina jego kolega "Henryk Kończykowski ps. "Halicz", który z nim studiował na Politechnice Warszawskiej w strukturach antykomunistyczny z "Anodą", ukrywał się i po aresztowaniu został skazany na 15 lat więzienia, z czego 4 przesiedział Jego losy opisane zostały w książce "Zośkowiec". Z prac historyków wynika, że 40 żołnierzy "Zośki" zostało po wojnie aresztowanych.
Jak wyglądała Wigilia w komunistycznych więzieniach? - W więzieniu na Ratuszowej w 1951 r. były maleńkie cele, a w każdej po 12 osób. Pamiętam głód i brud. Jedną pajdkę chleba zachowaliśmy specjalnie na wigilię. Ten kawałek chleba podzieliliśmy na 12 malutkich części. Strażników na czas Bożego Narodzenia było znacznie więcej. Czegoś musieli się bać… Więźniowie składali sobie życzenia. Ale co to mogły być za życzenia, gdy wielu z nas czekało na egzekucję… Pukaliśmy też w ściany do naszych sąsiadów w niewoli. W naszej celi miałem najłagodniejszy wyrok – 15 lat więzienia. Czego sobie wtedy życzyliśmy? Aby wyjść na wolność. Myślałem sobie wtedy, że wyjdę z więzienia w wieku 50 lat i wiedziałem, że koledzy z celi mogli tylko o takim scenariuszu pomarzyć. Nie wolno nam było śpiewać kolęd, więc śpiewaliśmy szeptem. Gdyby kogoś złapali na śpiewaniu, to dostałby za to co najmniej dwa dni głodówki. Prezentów oczywiście być nie mogło. Modliliśmy się. W celi byli żołnierze od „Łupaszki”, był profesor z Delegatury Rządu na Kraj, pilot z Anglii, żołnierze z okolic Ciechanowa, Sierpca… - wspomina.
Jak wcześniej,podczas okupacji niemieckiej świętowało środowisko „Zośki” święta Bożego Narodzenia? - Na Wigilię nie zbieraliśmy się wszyscy, bo to by było zbyt niebezpieczne. Spotykaliśmy się drużynami. Pamiętam jak na taką wigilię w 1942 albo 1943 r., przyszedł Konrad Okolski ps. „Kuba”. Ustawiliśmy się w szeregu i „Kuba” wzniośle mówił o perspektywach. Do każdego pochodził i dzielił się opłatkiem. Taki podniosły nastrój się zmienił, gdy przyszedł Janek Rodowicz „Anoda” i zaczął śpiewać i opowiadać dowcipy. „Zośkową” wigilię mieliśmy też po Powstaniu Warszawskim w Podkowie Leśnej w wynajmowanym przez Kazimierza Łodzińskiego „Kapsiuta” pokoju. To był 1944 r. Przybyli ci, którzy byli wówczas na tym terenie: „Grom”, „Zagłoba”, „Kmita”, brat „Broma” oraz dziewczyny – „Bogna” i „Madzia”. Przyszedł też do nas płk „Anatol” i przyniósł nam w prezencie… karabin. Do picia była gorąca woda, którą wcześniej zalewało się obierki z jabłek… Pamiętam nastrój wyczekiwania i rozmowy o tym, jak zachować się wobec komunistów - wspomina.

"Halicz" wspomina też święta Bożego Narodzenia w więzieniu na Rakowieckiej: "byliśmy wymieszani i w celach mieszkało nawet po 50 osób. Byli tam tacy, którzy wcześniej byli pułkownikami w UB i zostali skazani za jakieś machlojki. Trzeba było być ostrożnym, bo wśród nas byli donosiciele. Nie śpiewaliśmy tam kolęd nawet szeptem. Tak samo było w obozie na Gęsiówce, gdzie byłem później więziony".

Pierwsza Wigilia na wolności? - Wypuszczono mnie w listopadzie 1954 r. Zobaczyłem normalne życie, ale czułem się w nim obcy. Jak przyszedłem do domu, to mama dała mi jeść. Dostałem zupę w talerzu i myślę sobie, że nie wiedziałem, że aż tak źle musi być w domu, bo zupę dostałem w płytkim talerzu. Nie mówiłem tego głośno, a po prostu nie mogłem się przestawić z jedzenia w misce, w której jadłem prawie cztery lata. Ten talerz więc wydawał mi się płytki, a nie głęboki, choć takim był. To Boże Narodzenie też dla mnie takie było w domu specyficzne. Nie potrafiłem się odnaleźć. Czułem się obco. Nie mieliśmy też z żoną i dziećmi mieszkania... Później już spędzaliśmy ten czas lepiej - dodaje "Halicz"

O śmierci „Anody” rodzinę powiadomiono jego dopiero 1 marca 1949 roku. Wcześniej, 12 stycznia, jego ciało zostało anonimowo pogrzebane na Cmentarzu Powązkowskim. Bliscy Rodowicza potajemnie przeprowadzili ekshumację i trumnę umieszczono w rodzinnym grobie na Starych Powązkach. Symboliczny grób znajduje się dziś także w Kwaterze „Na Łączce” Cmentarza Wojskowego w Warszawie. Jan Rodowicz "Anoda", został pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
olsztyniak
Posty: 2812
Rejestracja: 10 lip 2007, 16:10
Lokalizacja: Olsztyn

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: olsztyniak »

66 lat temu 30 grudnia 1949 r. w więzieniu w Białymstoku okupanci i oprawcy sowieccy zamordowali śp.kpt.Romualda Rajsa ps.”Bury”.
Był żołnierzem ZWZ-AK, dowódcą 1.Kompanii Szturmowej 3.Wileńskiej Brygady AK „Szczerbca”(1944 r.), dowódcą 2. Szwadronu 5.Wileńskiej Brygady AK (1945 r.) i dowódcą 3.Wileńskiej Brygady NZW.
Cześć i Chwała Bohaterom !
Śp.kpt. Romuald Rajs "Bury" - fotografia z więzienia MBP.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Wilczyca
Posty: 246
Rejestracja: 13 maja 2014, 08:42
Lokalizacja: Ramoty
Lokalizacja: Bieszczady

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: Wilczyca »

19 stycznia 1947 r. - Komuniści fałszują wybory do Sejmu

Wybory do Sejmu Ustawodawczego były realizacją zobowiązań przyjętych pod presją Wielkiej Brytanii podczas konferencji w Poczdamie. Komuniści podjęli zmasowane działania, aby zapewnić sobie zwycięstwo.
Z list wyborczych skreślono ok. 400 tys. osób, prewencyjnie aresztowano ok. 80 tys. obywateli. Zastraszano i mordowano działaczy Polskiego Stronnictwa Ludowego - jedynej partii opozycyjnej.

Z Moskwy przybyła grupa Pałkina, specjalisty od fałszerstw wyborczych. Na ok. 5,5 tys. komisji obwodowych utworzono 3515 komisji złożonych wyłącznie z członków Polskiej Partii Robotniczej. PSL miało swoich mężów zaufania tylko w 1,3 tys. komisji. Tam gdzie nie było PSL-owców, sporządzano fałszywe protokoły wyborów - zupełnie oderwane od wyników głosowania.
W niektórych obwodach komuniści zamieniali urny wyborcze, podrzucano karty do głosowania.

Prowadzono aktywną kampanię głosowania na "trójkę" - to było miejsce na liście wyborczej tzw. Bloku Demokratycznego stworzonego przez PPR: (PPR, koncesjonowana Polska Partia Socjalistyczna i stronnictwa satelitarne PPR - Stronnictwo Demokratyczne, Stronnictwo Ludowe, Stronnictwo Pracy i Polskie Stronnictwo Ludowe "Nowe Wyzwolenie").

Według ogłoszonych danych, udział w wyborach wzięło 89,9 proc. uprawnionych, ważnych głosów oddano 96,3 proc., z tego na listę numer 3, to jest na Blok Demokratyczny - 80,1 proc. (co przełożyło się 394 mandaty), PSL otrzymało 10,3 proc. głosów (28 mandatów), Stronnictwo Pracy - 4,7 proc. (12 mandatów), PSL "Nowe Wyzwolenie" - 3,5 proc. (7 mandatów), inne partie - 1,4 proc.(3 mandaty).

W sejmie zasiadło 114 posłów PPR, 116 posłów PPS, 109 posłów PSL, 41 posłów SD, 27 posłów PSl, 15 posłów SP, 5 posłów z ugrupowań katolickich i 10 posłów bezpartyjnych.
Oficjalny protest przeciwko fałszerstwu wyborczemu złożyło PSL, któremu w 10 okręgach na 52 unieważniono listy. Bezskutecznie.
Dla komunistów tak "wygrane" wybory stały się legitymizacją ich pełnej władzy w ramach systemu "demokracji ludowej".


Z ulotki KWP rozprowadzanej przed wyborami do Sejmu:

Zasadniczą przyczyną pozostania w podziemiu wilekich ugrupowań konspiracyjnych i ich ponownego powiązania się w obejmujące siecią kraj organizacje, jest narzucenie Narodowi, który poniósł najwyższe ofiary dla samostanowienia o sobie, rządu podporządkowanego obcym wpływom i spełniającego swą władzę przy pomocy okupacyjnych metod terroru. (...)

W państwie demokratycznym decydującą winna być wola Narodu. Uznamy tylko taką taktykę wyborczą, która zapewni zwycięstwo woli większości.
(...)

Nas jest milony, was najwyżej dziesiątki tysięcy. Rozprawić się z chwastami w łonie własnego społeczeństwa potrafimy nawet wówczas, gdy każde miasto polskie zmienicie w garnizon sowiecki.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
olsztyniak
Posty: 2812
Rejestracja: 10 lip 2007, 16:10
Lokalizacja: Olsztyn

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: olsztyniak »

Znany jest już termin pogrzebu majora Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki"!!! "24 kwietnia o godzinie 11:00 Warszawa , Cmentarz Wojskowy Powazki

Weźmy udział w tej uroczystości, aby oddać hołd bohaterskiemu żołnierzowi II wojny i rycerzowi konspiracji antykomunistycznej, legendarnemu Żołnierzowi Wyklętemu!

"Niech ta ostatnia droga będzie wspólnym hołdem Polaków złożonym ich bohaterskiemu obrońcy.Bądźmy tam, wtedy, razem.
Halina Morawska
siostrzenica mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki""
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
olsztyniak
Posty: 2812
Rejestracja: 10 lip 2007, 16:10
Lokalizacja: Olsztyn

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: olsztyniak »

Dziś 65. rocznica śmierci „Łupaszki”
8 lutego 1951 roku w piwnicy więzienia na Mokotowie w Warszawie komuniści zamordowali mjr. Zygmunta Szendzielarza, pseudonim Łupaszka. Zginął tak, jak wtedy ginęli bohaterowie – od strzału w tył głowy. Przez dziewięć lat walczył o wolną Polskę, najpierw z Niemcami, potem z Sowietami i polskimi komunistami.
Na zajmowanych przez Armię Czerwoną polskich terenach Sowieci instalowali komunistyczne organy władzy, posługujące się terrorem. Oprócz NKWD pacyfikację wrogo nastawionego do komunistów społeczeństwa prowadziło utworzone na wzór sowiecki Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. Ale opór trwał. Wśród nadal walczących oddziałów była również 5. Wileńska Brygada AK majora Szendzielarza, „Łupaszki”.
Zygmunt Szendzielarz był zawodowym oficerem, walczył we wrześniu 1939 roku. Od 1940 roku w konspiracji, tworzył konspirację na Wileńszczyźnie. W 1943 roku objął dowództwo nad oddziałem leśnym, z którego powstała 5. Brygada Wileńska Armii Krajowej. Po 1945 roku i wcieleniu Wileńszczyzny do ZSRS odtworzył 5. Brygadę na Białostocczyźnie, później walczył w województwach gdańskim i olsztyńskim. – My nie jesteśmy żadną bandą, tak jak nas nazywają zdrajcy i wyrodni synowie naszej Ojczyzny. My jesteśmy z miast i wiosek polskich. My chcemy, żeby Polska była rządzona przez Polaków oddanych sprawie i wybranych przez Naród – pisał w ulotce „Łupaszka”.
Później walczyli jeszcze na Białostocczyźnie. W marcu 1947 roku major Szendzielarz opuścił oddział. Ukrywał się w Warszawie i na Podhalu. Wpadł 30 czerwca 1948 roku. Okrutne śledztwo trwało dwa i pół roku, a sfingowany proces miał charakter pokazowy. Był transmitowany przez radio. „Łupaszce” i innym oficerom podziemia zarzucano szpiegostwo i zamachy na polską i sowiecką bezpiekę, a także, co było najbardziej perfidne – współpracę z Niemcami.
Tego samego dnia – 8 lutego 1951 roku strzałem w tył głowy zamordowani jeszcze trzej inni oficerowie wileńskiej AK: ppłk. Antoni Olechnowicz, por. Lucjan Minkiewicz i por. Henryk Borowski. „Łupaszkę” pochowano w bezimiennej anonimowej mogile na Powązkach w Warszawie.
Kilkadziesiąt lat później w czwartek 22 sierpnia 2013 roku prezes IPN dr Łukasz Kamiński i rektor Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego profesor Andrzej Ciechanowicz odczytali kolejne dziewięć nazwisk ofiar komunistycznego terroru zidentyfikowanych w wyniku prac ekshumacyjnych i identyfikacyjnych prowadzonych w kwaterze Łączka na wojskowym cmentarzu na Powązkach w Warszawie. Był wśród nich także Zygmunt Szendzielarz.
– Osoby, które miały zniknąć z polskiej historii powróciły do tej historii. Każde kolejne nazwisko powoduje, że to, co chcieli osiągnąć zbrodniarze, czyli zapomnienie, zostaje przezwyciężone. Powracają ludzie, powraca historia ich życia – powiedział wtedy Łukasz Kamiński.
24 kwietnia b.r. odbędzie się uroczysty – z pełnym ceremoniałem wojskowym – pogrzeb bohatera na stołecznych Powązkach wojskowych.
Na zdjęciu „Łupaszka” (w środku) z Wacławem Beynarem „Orszakiem" (po lewej) i por. Jerzym Jezierskim „Stefanem”. Foto: Archiwum IPN.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Wilczyca
Posty: 246
Rejestracja: 13 maja 2014, 08:42
Lokalizacja: Ramoty
Lokalizacja: Bieszczady

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: Wilczyca »

Ustawa z dnia 3 lutego 2011 roku o ustanowieniu Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” nie precyzuje dlaczego właśnie 1 marca obchodzimy to święto...

1 marca 1951 r. w więzieniu na Mokotowie wykonano wyrok na siedmiu członkach IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”.
Łukasz Ciepliński, Józef Batory, Adam Lazarowicz, Mieczysław Kawalec, Józef Rzepka, Franciszek Błażej, Karol Chmiel – gdy rozbito III Komendę WiN-u, to oni właśnie w styczniu 1947 r. podjęci kontynuację największej organizacji podziemnej i zajęli się działalnością propagandową oraz wywiadowczą. Aresztowani przez UB zostali poddani brutalnym śledztwom. Łukasz Ciepliński podczas swej rozprawy tak mówił o przesłuchaniu: „ W czasie śledztwa leżałem skatowany w kałuży własnej krwi. Mój stan psychiczny był w tych warunkach taki, że nie mogłem sobie zdawać sprawy z tego, co pisał oficer śledczy.”

Komunistyczny sąd skazał ich na karę śmierci. Wyrok został wykonany 1 marca 1951 r. metodą katyńską (strzałem w potylicę).
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Wilczyca
Posty: 246
Rejestracja: 13 maja 2014, 08:42
Lokalizacja: Ramoty
Lokalizacja: Bieszczady

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: Wilczyca »

"(...)
Zanim ostatni pójdzie z Was
W niebieskiej partyzantce służyć,
Wszyscy staniemy jeszcze raz.
Może historia się powtórzy..."
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
olsztyniak
Posty: 2812
Rejestracja: 10 lip 2007, 16:10
Lokalizacja: Olsztyn

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: olsztyniak »

CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!!!
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Wilczyca
Posty: 246
Rejestracja: 13 maja 2014, 08:42
Lokalizacja: Ramoty
Lokalizacja: Bieszczady

Re: Żołnierze Wyklęci

Post autor: Wilczyca »

7 marca 1949 r. w więzieniu MBP na warszawskim Mokotowie z ręki starszego sierżanta Piotra Śmietańskiego zginęło siedmiu żołnierzy podziemia niepodleglościowego. Jednym z nich był major Hieronim Dekutowski "Zapora".
Śmietański, funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa oficjalnie pełnił funkcję dowódcy plutonu egzekucyjnego. Za każdy wykonany wyrok otrzymywał 1000 złotych.
Major Dekutowski w chwili śmierci nie miał 31 lat. W efekcie przesłuchań UB-ków poruszał się z trudem, miał powybijane zęby, złamany nos, zmasakrowaną twarz, powyrywane paznokcie, pogruchotane ręce, połamane żebra...
Jednak, gdy Śmietański zbliżył się do niego, by oddać strzał w tył głowy, "Zapora" nabrał powietrza w płuca i krzyknął: "My nigdy nie poddamy się!"

Szczątki majora odnaleziono latem 2012 r. na powązkowskiej "Łączce".
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
ODPOWIEDZ