Nu, krasiwyje snimki. A i kocyki wyszły bardzo fajnie. Ze zdjęć wynika też poniekąd, że ów jeden koc Marcinowy ma teraz u siebie Camillo Tvorazzi

. A Adkowa nóżka jeszcze nie "zgangrenowana" chwilowo... Ja natomiast muszę pilnie do szewca, żeby podrasować zelówy i gwoździe po mokrych imprezach 2008 (Jonkowo, Będomin, ostatnio Noc Listopadowa). W Lidzbarku został jeszcze nie sprawdzony łada (inni "nie mają skóry"), ale ponoć w Olsztynie na Kościuszki jest jakiś fachowy.