Z tym prawem jazdy to dziwne porównanie. Po kursie i egzaminie teoretycznie znasz przepisy, znaki, itp. Jak potem świadomie ich w życiu nie stosujesz i kogoś zabijesz, to nie masz tłumaczenia "a skąd miałem wiezieć że tu jest zakaz?" Zwyczajnie idziesz za kraty.
To samo powinno być z poszukiwaniami. Dostępność wykrywaczy spowodowała ogromny wzrost zainteresowania wśród pajaców i debili. Większość skutecznie można zniechęcić przymuszeniem poczytania książek w celu ogólnego zdobycia wiedzy, by nie szkodzić zabytkom.
kiedy wymagane jest pozwolenie na prowadzenie poszukiwań
Re: kiedy wymagane jest pozwolenie na prowadzenie poszukiwań
Lipek pisze:A jaką wiedzę daje znaleziona na polu ornym fibula, zalegająca np. na 5 cm? W towarzystwie polmosów i cynkowych fenigów?
Kontekstem w tym przypadku może być druga fibula znaleziona 50m dalej przez inną osobę 2 miesiące później i trzecia fibula znaleziona przez kogoś innego kilometr bliżej, ale rok wcześniej.Lipek pisze:No a gdzie osławiony "kontekst"?![]()
To bardzo źle, bo właśnie dlatego tak wiele osób i instytucji jest przeciwnych detektorystom.tom_23 pisze:Nie muszę wiedzieć jak rozpoznać zabytek, zresztą nie mam takiej wiedzy ani praktyki.
Nie upieram się. Przytaczam kontrargumenty i wytykam błędy w rozumowaniu.tom_23 pisze:Dlatego upieranie się na utrzymanie status quo w zakresie pozwolenia na wszelkie poszukiwania nie uważam za racjonalne.
Re: kiedy wymagane jest pozwolenie na prowadzenie poszukiwań
Duchu, odnoszę wrażenie, że cytaty stosujesz trochę wybiórczo.tom_23 napisał(a):
Nie muszę wiedzieć jak rozpoznać zabytek, zresztą nie mam takiej wiedzy ani praktyki.
To bardzo źle, bo właśnie dlatego tak wiele osób i instytucji jest przeciwnych detektorystom.
Pominąłeś to, że m.zd.
Nie wyrzekam się pogłębiania swoich wiadomości dotyczących zabytkoznawstwa. Ale czy posiadanie takiej wiedzy ma być warunkiem sine qua non używania wykrywacza? Czy chcąc się pobawić wykrywaczem, muszę kończyć fakultety z historii sztuki? Przy takim założeniu wykrywacz - prawie jak dzisiaj broń - byłby dostępny tylko wtajemniczonym, czyli w zasadzie pracownikom muzeów. A może o to chodzi?muszę i potrafię stwierdzić, że coś może być zabytkiem. Czy faktycznie jest - oceni urząd

Spójrzmy na art. 32 ust. 1 wiadomej ustawy: "Kto, w trakcie prowadzenia robót budowlanych lub ziemnych, odkrył przedmiot, co do którego istnieje przypuszczenie, iż jest on zabytkiem, jest obowiązany (...)". Kto ma większe szanse natrafić na zabytek: zawodowy operator koparki ryjący w ziemi 8-10 godz. dziennie, czy "niedzielny" poszukiwacz-amator, kopiący 3-6 godz. przeciętnie w tygodniu (z reguły w weekendy gdy pogoda dopisze). Mimo to przepis nie wymaga od takiego operatora posiadania wiedzy, że coś jest, on musi się orientować, że coś może być zabytkiem. Dlatego ponownie zapytuję: na jakiej podstawie mamy wymagać od wspomnianego poszukiwacza-amatora głębokiej wiedzy z zakresu zabytkoznawstwa?
Podtrzymuję wypowiedzianą na początku tezę, że środowisko konserwatorskie błędnie stosuje art. 36 ust. 1 pkt 12. Pozwolenia powinny obejmować wyłącznie poszukiwania konkretnych, zindywidualizowanych zabytków. Cała reszta m.zd. jest z tego obowiązku wyłączona. Czy taka interpretacja obroniłby się w sądzie? Nie wiem, nie miałem okazji jej wypróbować


Re: kiedy wymagane jest pozwolenie na prowadzenie poszukiwań
cytat: "Muzeum uzyskało już zgodę właściciela terenu na przeprowadzenie badań"
Ponieważ w Polsce nie ma chyba kawałka ziemi, który nie miałby właściciela lub zarządcy prawnego do prowadzenia poszukiwań zawsze potrzebna jest jego zgoda, którą należy okazać np na wezwanie policji co skutkuje koniecznością posiadania tiej zgody na piśmie i jest to niezbędne minimum i dotyczy zarówno pana Wacka z kanarkiem jak i Muzeum Narodowego i jest to na dzień dzisiejszy jedyna rzecz pewna jeżeli chodzi o pozwolenia na przeprowadzenie poszukiwań, reszta zależy od tego kto te tezy i interpretacje wygłasza. Jedni poszukiwacze starają się współpracować z WKZ i muzeami inni nie to samo jest z drugiej strony i tyle w temacie. A dyskusje o tym na tym forum uważam za bezcelową
Ponieważ w Polsce nie ma chyba kawałka ziemi, który nie miałby właściciela lub zarządcy prawnego do prowadzenia poszukiwań zawsze potrzebna jest jego zgoda, którą należy okazać np na wezwanie policji co skutkuje koniecznością posiadania tiej zgody na piśmie i jest to niezbędne minimum i dotyczy zarówno pana Wacka z kanarkiem jak i Muzeum Narodowego i jest to na dzień dzisiejszy jedyna rzecz pewna jeżeli chodzi o pozwolenia na przeprowadzenie poszukiwań, reszta zależy od tego kto te tezy i interpretacje wygłasza. Jedni poszukiwacze starają się współpracować z WKZ i muzeami inni nie to samo jest z drugiej strony i tyle w temacie. A dyskusje o tym na tym forum uważam za bezcelową