Re: Nowe przyjęcia do WMSH-K
: 22 lut 2011, 20:12
Link podany przez Warwicka nie działa i mi a uprawnienia mam. Dlatego się pytam.
Dziwne mi działaBLACK pisze:Link podany przez Warwicka nie działa i mi a uprawnienia mam. Dlatego się pytam.
Pogadamy jak się spotkamy za te przeoczenieTworas pisze:Moje przeoczenie
I gdzie tu równouprawnienieTworas pisze:Dobra dobra, bo zaraz Ci znowu dostęp zabiorę
O czym TY piszeszBLACK pisze: I gdzie tu równouprawnienie
Jak zapewne wiesz, jest wielu ludzi, którzy są niechętni lub wprost wrogo nastawieni do poszukiwaczy. Najczęściej ludzie ci są związani ze środowiskami, z którymi chcemy jako stowarzyszenie współpracować. Oprócz działalności terenowej staramy się, propagując określone wzorce postępowania pokazać, że współpraca taka jest możliwa, a przede wszystkim, że człowiek z wykrywaczem nie jest z definicji "szkodnikiem", a wręcz może być cennym partnerem. Dzięki zaangażowaniu i dobrej woli kilku życzliwych osób staliśmy się w Polsce prekursorami cywilizowanej współpracy między hobbystami a zawodowymi archeologami i urzędem konserwatora zabytków. Taki stan rzeczy powoli zmienia podejście do poszukiwaczy również w innych rejonach kraju. Niemniej sytuacja nie okrzepła jeszcze na tyle, żebyśmy mogli jako stowarzyszenie pozwolić sobie na jakiekolwiek wpadki i stąd bardzo restrykcyjne podejście do nowych członków. Chodzi o to, żeby osoba będąca już jakiś czas w stowarzyszeniu i znająca reguły naszego postępowania gwarantowała, że nowy członek również zna te reguły i bezwzględnie się do nich stosuje nie tylko w naszym gronie, ale przede wszystkim gdy działa samodzielnie.syriusz13 pisze:Może jesteście zbyt hermetycznie zamknięci?Z nikim się nie uczę,z nikim nie pracuję,spotkań przy browarze nie urządzacie dla pospólstwa,wspólnych kopań nie ogłaszacie więc jak taki szary człek ma poznać kogoś z waszego stowarzyszenia?
Jak zapewne wiesz, jest wielu ludzi, którzy są niechętni lub wprost wrogo nastawieni do poszukiwaczy. Najczęściej ludzie ci są związani ze środowiskami, z którymi chcemy jako stowarzyszenie współpracować. Oprócz działalności terenowej staramy się, propagując określone wzorce postępowania pokazać, że współpraca taka jest możliwa, a przede wszystkim, że człowiek z wykrywaczem nie jest z definicji "szkodnikiem", a wręcz może być cennym partnerem. Dzięki zaangażowaniu i dobrej woli kilku życzliwych osób staliśmy się w Polsce prekursorami cywilizowanej współpracy między hobbystami a zawodowymi archeologami i urzędem konserwatora zabytków. Taki stan rzeczy powoli zmienia podejście do poszukiwaczy również w innych rejonach kraju. Niemniej sytuacja nie okrzepła jeszcze na tyle, żebyśmy mogli jako stowarzyszenie pozwolić sobie na jakiekolwiek wpadki i stąd bardzo restrykcyjne podejście do nowych członków. Chodzi o to, żeby osoba będąca już jakiś czas w stowarzyszeniu i znająca reguły naszego postępowania gwarantowała, że nowy członek również zna te reguły i bezwzględnie się do nich stosuje nie tylko w naszym gronie, ale przede wszystkim gdy działa samodzielnie.
Idea jest taka, żeby czarnych owiec w naszym stowarzyszeniu nie było. W przeciwnym razie cała energia, jaką włożyliśmy w budowanie marki poszłaby na marne, nie mówiąc już zaprzepaszczeniu wszystkiego, co do tej pory osiągnęliśmy.niewidzialny pisze:[...]wśród nas zawsze będą czarne owce bez względu na to czy będą w stowarzyszeniu czy tez nie.
Nie jesteśmy "górą" nad innymi pasjonatami, tylko takimi samymi pasjonatami jak wszyscy, ale zjednoczonymi wspólnym celem i wizją jego realizacji.niewidzialny pisze:Dobrym zwyczajem jest integracja " gory" z reszta pasjonatow
I to jest miejsce na bardzo długi wykład czego się nie powinno robić i o co chodzi w tej całej (często niestety uzasadnionej) niechęci archeologów do detektorystów. Dla amatora z reguły liczy się sam fant, proces jego znalezienia i wydobycia. Pomijam co się dzieje z fantem po wydobyciu. Dla specjalistów natomiast ważniejszy od samego przedmiotu jest najczęściej kontekst, w którym się on znajduje, czyli jego dokładne położenie w terenie, głębokość na jakiej leży oraz interakcja z innymi przedmiotami i strukturami, znajdującymi się w glebie. Już samo wykopanie dziury, nie mówiąc już o wyjęciu fanta, bezpowrotnie niszczy wiedzę jaką można by uzyskać, gdyby proces jego wydobycia przeprowadzić w sposób profesjonalny. Nie chodzi więc o masowe zasypywanie muzeów fantami, lecz o umożliwienie zdobycia jak największej wiedzy z nimi związanej. Jeśli więc znajdujesz jakikolwiek przedmiot, który sprawia wrażenie zabytku archeologicznego, natychmiast przestajesz kopać i oznaczasz to miejsce, tak aby je później odnaleźć. Wykopany przedmiot zgłaszasz odpowiednim organom. Jeśli chcesz się upewnić o jego pochodzeniu i wieku możesz wrzucić jego fotkę na forum - są tu ludzie, którzy będą w stanie go zidentyfikować. Jeśli z różnych względów nie chcesz się do specjalistów fatygować z fantem osobiście lub po prostu boisz się iść samemu albo nie wiesz gdzie się udać, skontaktuj się z którymkolwiek z administratorów forum - pomożemy. I najważniejsza sprawa wynikająca z tego, co napisałem wyżej: stanowiska archeologiczne, zarówno te znane jak i domniemane są nietykalne. Z wykrywką się do nich nawet nie zbliżamy. Tym bardziej nie ma mowy o rozkopywaniu kurhanów - wszystko co w nich jest, ma w nich pozostać w stanie nienaruszonym.niewidzialny pisze:Chodzi o to, że trafiając np. kurhan nie zryć całej okolicy dla jednego fanta, ale umieć takie stanowisko zabezpieczyć i przekazać je odpowiednim organom.
To jest dobry pomysł i wart jest zastanowienia. Oczywiście nie może być mowy o wspólnych "wykopkach" pod szyldem WMSHK, ponieważ nie pozwalają na to względy formalne, wynikające z charakteru zezwoleń. W każdym razie planujemy w tym roku kilka akcji społecznych, w których pomoc z pewnością się przyda. Tak, czy inaczej myślę, że sprawę warto poruszyć na posiedzeniu zarządu.niewidzialny pisze:Myślę że można byłoby rekrutować nowych członków poprzez zaangażowanie forumowiczów w akcje organizowane przez WMSH-K.
duch pisze:
I najważniejsza sprawa wynikająca z tego, co napisałem wyżej: stanowiska archeologiczne, zarówno te znane jak i domniemane są nietykalne. Z wykrywką się do nich nawet nie zbliżamy. Tym bardziej nie ma mowy o rozkopywaniu kurhanów - wszystko co w nich jest, ma w nich pozostać w stanie nienaruszonym.
Zgoda, jest to jak najbardziej oczywiste. Słowo "kurhan" użyłem do zobrazowania sytuacji. często jednak zdarza się nam kopać w nieznanym terenie, niemając wiedzy o tym czy są tam stanowiska archeologiczne czy też nie. jeśli są oznaczone to niema problemu, gorzej jeśli tych oznaczeń niema. dlatego sądzę, ze stowarzyszenie wraz z archeologami powinno doszkalać nas abyśmy nie byli spostrzegani jako "szkodniki". Możliwe, że stowarzyszenie podejmuje kroki w tym kierunku, ale jako nie zrzeszony nie posiadam takiej wiedzy - więc wielkie SORRY za jakąkolwiek aluzję na ten temat![]()
![]()
duch pisze:To jest dobry pomysł i wart jest zastanowienia. Oczywiście nie może być mowy o wspólnych "wykopkach" pod szyldem WMSHK, ponieważ nie pozwalają na to względy formalne, wynikające z charakteru zezwoleń. W każdym razie planujemy w tym roku kilka akcji społecznych, w których pomoc z pewnością się przyda. Tak, czy inaczej myślę, że sprawę warto poruszyć na posiedzeniu zarządu.niewidzialny pisze:Myślę że można byłoby rekrutować nowych członków poprzez zaangażowanie forumowiczów w akcje organizowane przez WMSH-K.