Warmińsko Mazurskie Forum Poszukiwaczy

Sepp pisze:Jeszcze 2 kolejne nazwy: "szkolna/probna droga?" i "stara dworska siedziba/na gorze?"

Schülersteig to dość często występująca nazwa miejscowa szlaków i dróg. W jednym wypadku znalazłem "Schülersteig (jetzt Kindergartenstraße)", co może oznaczać, że faktycznie chodziło o drogę, którą dzieci dochodziły do szkoły.
To drugie to dawna lokalizacja wsi - "Alte Dorfstätte" (zapewne podobnie jak Stare Barczewko) pod nazwą Berghof (którą też już spotkałem jako miejscową, a znaczy tyle co dwór na górce).

Co do poprzedniego obiektu, nic mi nie przychodzi do głowy.

"Berghof" moze oznaczac pozostalosci "grodzisk" - w tym rozumieniu najczesciej tzw. siedzib na kopcach lub sredniowiecznych straznic!

witam chciałbym potwierdzić moje przypuszczenia odnośnie ogrodzonego w środku lasu jednego lub kilku drzew

Szkółka.

tak przypuszczałem chodź przy bardzo małych "zagródkach" pomyślałem o bardzo starym drzewie

Wiesz, była kiedyś metoda metoda sadzenia kręgów bukowych z sosnami w środku dla ochrony buków przed wiatrem. Taka szkółka miała średnicę mniej niż 20 metrów. W ogóle za Niemca to chyba nie była taka przemysłowa trzebież jak teraz.

No, niekoniecznie. Lektura pracy Antoniego Jutrzenki - Trzebiatowskiego "Wpływ człowieka na szatę leśną Polski północno - wschodniej w ciągu dziejów", Olsztyn 1999 skłania do innych wniosków. To głównie "za Niemca" ograniczono do minimum olbrzymie ongiś połacie dominujących lasów mieszanych, zastępując je dla szybkiego zysku monokulturami drzew iglastych, zwłaszcza szybko przyrastąjącego świerka. W rejencji kwidzyńskiej było jeszcze gorzej (u nas w 1939 lasy liściaste stanowiły ok. 23.8%, tam tylko 7,8%). Mimo że monokultury świerkowe od początku masowych nasadzeń (ok. 1740) wykazywały gwałtowny spadek zdrowotności, lansowano je uparcie kolejne lata aż do uzyskania stanu wyraźnie kryzysowego pod koniec XIX w. Nasi po 1945 niestety kontynuowali tę politykę aż do końca lat 1980-ych.
A znaczna część dzisiejszych Lasów Wichrowskich była przed 1945 pustym polem lub dopiero co posadzonymi młodnikami. Inna rzecz, że część drzewostanu padła ofiarą pożarów wzniecanych przez głodnych krasnoarmiejców dla wypłoszenia zwierzyny; po drugiej stronie lasu czekali bojcy z pulemiotami.

To ja wiem, że masowy wyrąb i spuszczanie jezior. Odnosiłem tylko nieśmiałe wrażenie, że dla odtworzenia rżnęli mniejsze obszary na raz, nie takie pasma kilometrowe, chociażby ze względu na to, że cała robota ze zwózką była ręczna.

I właśnie to ostatnie wiele tłumaczy. Po matce jestem z przedwojennej rodziny leśniczowsko - kolejarskiej i wiem, że nie były to służby funkcjonujące wówczas źle. Po wojnie co innego: plany itp. Zwykły socjalizm realny. Narodowy był niewiele lepszy, bo pozostawał w istocie tym samym.