pułki napoleońskie

Epoka Napoleońska
srebrny_lis
Posty: 7191
Rejestracja: 19 gru 2007, 14:29
Lokalizacja: Lidzbark Warmiński

Post autor: srebrny_lis »

Z moich lektur wynika raczej, że Gdańskowi zawsze najbardziej pasował status wolnego (a przynajmniej mocno uprzywilejowanego) miasta - niezależnie od tego, kto by był jego protektorem. Jeszcze ok. 1807 preferowano stary wzór: luźny związek z Polską (tu: Księstwem Warszawskim), spodziewając się po tym profitów. Skarżono się Francuzom na pruskie machlojki przy delimitacji posiadłości Wolnego Miasta i Prus. Inna rzecz, że okupacja francuska a zwłaszcza Blokada Kontynentalna (z nieuczciwymi "dyspensami" dla kupców francuskich!) schłodziły emocje gdańszczan. Mimo to w epoce napoleońskiej gdańszczanie nie rozumowali (już albo jeszcze) ani po polsku, ani po prusku (a tym bardziej niemiecku!), ani po francusku, tylko... po gdańsku. Przełom w myśleniu wywołały czasy późniejsze: Wiosna Ludów 1848-1849 i zjednoczenie Niemiec 1871. Dowodzą tego rozwinięte w ostatnich dziesięcioleciach badania nad świadomością narodową w XIX w. Odnośnie Warmii badał to np. Jasiński. Liczny (acz nie powszechny!) zryw w latach 1813 - 1815 był odreagowaniem okupacji i upokorzenia Niemców, którzy znów poczuli się narodem. Jednak szybko się rozczarowano widząc centralistyczne zapędy Hohenzollernów. Niemców przyzwyczajonych, podobnie jak Włosi, do wielowiekowego życia w małych państwach o różnym statusie (od tych różnic wspaniale kwitła kultura i gospodarka), długo nie można było zmusić (trzeba było bismarckowskich: "krwi i żelaza") do zaakceptowania nowej formuły państwowości (na wzór, niestety, pruski). Stopniowo "glajchszaltowani" Niemcy poczuli na przełomie XIX i XX wieku taki "przypływ mocy", że jeszcze się to nam wszystkim czkawką odbija. Z tym naborem ochotników chodziło mi o rok 1807 (Zajewski podaje niewielkie liczby; facet zna źródła pruskie i francuskie).
Awatar użytkownika
ahmed
Posty: 227
Rejestracja: 26 lis 2007, 16:57
Lokalizacja: Danzig
Kontakt:

Post autor: ahmed »

Zajewskiemu bym jednak nie wierzył.On i wielu polskich autorow podkresla ze ochotnikow bylo tylko kolo 100.Faktycznie ta setka to uczniowie gimnazjum którzy ochotniczo stawili sie do dyspozycji gubernatora.W praktyce w dwoch freikorpsach tworzonych w Gdańsku-von Krockow oraz Kalkreuth służyło wielu gdańszczan(pisze o tym Wolski)którzy sami się wyposażali w broń i mundur-biedniejszym zakupywano ja z kasy miejskiej.Duża część mieszczan zachowała neutralnośc.Sporo pracowało przy umocnieniach(płacono im za to)Gdańszczanie-jak to dobrze określiłeś Lisie-myśleli po gdańsku.Najważniejsze były dla nich ich interesy.Napoleon wydawał się stwarzać nadzieje na otwarcie dawnej żyły złota czyli handlu polskim zbożem.Gdy gdańszczanie rozczarowali sie jego(z resztą klasycznym) postępowaniem(ogromne sumy"wydojone" z miasta itp)stali się sceptyczni.Fantastycznie stosunek do całej wojny opisuje Wolski-mówiący po polsku i niemiecku dziedzic z podgdańskiego Niestępowa.Na koniec wspomnień wymienia tylko ile kto mu zabrał z folwarku(ile zboża,koni itp)W czasie swojego pobytu w mieście w czasie oblężenia przyjażni się z pruskimi oficerami,wypatruje wraz z innymi mieszkańcami odsieczy pruskiej i rosyjskiej.Rozpacza po porażkach garnizonu,cieszy sie z sukcesów.Po zajęciu miasta przez Francuzów zaprzyjażnia się natychmiast z oficerami polskimi i francuskimi.Typowe zachowanie dla tamtych czasów-najważniejszy był własny majątek.Dlatego tak mnie czasem drażni dopisywanie dzisiejszego rozumienia patriotyzmu do tamtych czasów ,przez wielu naszych kolegów z reko drogi Lisie.Na szczęście Ciebie to nie dotyczy ;)
srebrny_lis
Posty: 7191
Rejestracja: 19 gru 2007, 14:29
Lokalizacja: Lidzbark Warmiński

Post autor: srebrny_lis »

Mnie jako historyka (z wykształcenia, a ostatnio - z powodu napisanego doktoratu - może również zawodowca ;) ?) obowiązuje stosowanie gradacji źródeł informacji. W przyjętej hierarchii pierwszeństwo mają dokumenty, potem dopiero relacje i wspomnienia, na końcu szarym tzw. źródła wywołane (wywiady itp.). Przyznam, że nie zajmowałem się bliżej Gdańskiem. Wszakże a priori stawiam wyżej opracowania naukowe bazujące na dokumentach (a Zajewski w załączanych przypisach podaje jednak głównie dokumenty i oficjalną korespondencję), niż nawet najszczegółowsze wspomnienia (zawsze pełne emocji a nierzadko zafałszowań). Dopiero po rzetelnej falsyfikacji opracowań i dokumentów mogę zawierzyć relacjom i wspomnieniom. Czego odnośnie spraw gdańskich, jak napisałem, nie czyniłem dotąd. Skądinąd Zajewski pisał większość obecnie publikowanych rzeczy dużo wcześniej (teraz tylko je wznawia lekko albo i wcale nie zmutowane). Dlatego mogą one nosić piętno tzw. minionej epoki. Z polskich autorów piszących o Gdańsku i tak wolę Staszewskiego, pisze ciekawiej. Rzucony przez Ciebie temat skłania mnie do przejrzenia np. Waltera Tomuschata "Preussen und Napoleon I" z ok. 1913 r.
Awatar użytkownika
ahmed
Posty: 227
Rejestracja: 26 lis 2007, 16:57
Lokalizacja: Danzig
Kontakt:

Post autor: ahmed »

Lisie-zgadza sie-za to moja sobe jako po prostu fascynata epoki(niestety tytułu nie posiadam) nie wiążą takoweż konwenanse-więc nikt nie musi moich opinii brać za prawdy naukowe.Staszewskiego także osobiście bardziej cenie-korzystał z wielu niemieckich żródeł i był dośc obiektywny jak na historyka minionej epoki.
Ostatnio zmieniony 01 maja 2009, 18:13 przez ahmed, łącznie zmieniany 1 raz.
srebrny_lis
Posty: 7191
Rejestracja: 19 gru 2007, 14:29
Lokalizacja: Lidzbark Warmiński

Post autor: srebrny_lis »

A tak w ogóle to zarówno wszelkie czytanie, jak i myślenie mają wielką przyszłość. Czytajmy więc co się da, nigdy nie wiadomo, co się przyda. Paradoksalnie praca Staszewskiego, choć pisana pod koniec lat 50-tych jest mniej "skażona" od wielu prac napisanych później!
srebrny_lis
Posty: 7191
Rejestracja: 19 gru 2007, 14:29
Lokalizacja: Lidzbark Warmiński

Post autor: srebrny_lis »

A doktorem póki co jeszcze nie jestem; czekam na egzamin kierunkowy, uwagi recenzentów na piśmie i obronę (niecierpliwie, bo mam już dość tego "sztresa" :) ). Myślę wszakże, że - odpukać! - się wybronię...
Awatar użytkownika
ahmed
Posty: 227
Rejestracja: 26 lis 2007, 16:57
Lokalizacja: Danzig
Kontakt:

Post autor: ahmed »

"Myślę wszakże, że - odpukać! - się wybronię"-i trzymam kciuki ;)
http://www.mhmg.gda.pl/index.php?view=e ... &oddzial=1
Swego czasu bylem na imprezie promujacej katalog do tje wystawy.Autorami artykułów było kilka osób.Na początek prowadzący stwierdził iż badając ten okres byli bardzo zaskoczeni jak różnil sie od tego co przedstawiano w dotychczasowje historiografii polskiej.Okres napoleoński to najgorszy okres dla miasta w kwestiacvh demograficznych,finansowych.gopsodarczych oraz kullturalnych.Zniszczenia jakie przyniósł sprowadziły miasto niegdyś bogate to roli cienia dawnej metropolii o wiele bardziej niż poprzednia polityka pruska.Ciekawe wnioski-nieprawdaz?Zapomniałbym-jedna dziedzina życie w tym okresie rozwinęła sie jako jedyna-poczta.Z tej ruiny miasto zaczęło sie podnosić dopiero w drugiek połowie XIX wieku.
srebrny_lis
Posty: 7191
Rejestracja: 19 gru 2007, 14:29
Lokalizacja: Lidzbark Warmiński

Post autor: srebrny_lis »

Rzecz nie jest nowa: podobnie wygląda bilans ekonomiczno - demograficzny w większości miejsc objętych zasięgiem ówczesnych wojen (także Lidzbarka); podobny jest również czas "dojścia do siebie" po nich. Jednak "konieczność" Napoleona polegała na gwałtownym przyspieszeniu nie rozpoczętych albo straszliwie się ślimaczących procesów modernizacyjnych, co często zwróciło się potem przeciw samemu ich inicjatorowi. Taki piorun roz...ający zastałe, stare układy (autor XIX-wiecznego "Kalendarza Prusko - Królewskiego" dla Mazurów Marcin Gerss nazywał je "starym kwasem"). Trudno kochać (zwłaszcza "się" z...) piorun[-em], ale bywa potrzebny. Inaczej, przy angielskim egoizmie politycznym i tyranii ekonomicznej, modernizacja Europy potrwałaby długie dziesięciolecia. Cóż, dużo się działo - i chyba dlatego lubimy tamte czasy poznawać. Ja sam obecnie na nowo odkrywam dla siebie świat kultury rosyjskiej przełomu XVII i XIX w. Zaskakuje mnie jego różnorodność i odmienność od wizji "podręcznikowej". Z innej beczki: ciekawe, co tam wyszperał nasz mrągowianin?
Awatar użytkownika
ahmed
Posty: 227
Rejestracja: 26 lis 2007, 16:57
Lokalizacja: Danzig
Kontakt:

Post autor: ahmed »

Hm mam wrażenie że naszymi dysputami odstraszyliśmy od tematu ;)
srebrny_lis
Posty: 7191
Rejestracja: 19 gru 2007, 14:29
Lokalizacja: Lidzbark Warmiński

Post autor: srebrny_lis »

Może jednak nie? Zainteresowani ludkowie zapewne śmigają teraz po polach i lasach korzystając z wolnych dni. A dialog trochę "zboczył" (zboczenia teraz modne :) ) i dlatego zainteresowałem się ewentualnymi znajdkami kolegi "Mrongowiusza". Bo chyba z tego powodu pytał o Francuzów w swej okolicy? Pożywiom - uwidim...
marti

Post autor: marti »

Proszę , dyskutujcie dalej.... :D :D :D
Awatar użytkownika
Andrew
Posty: 1024
Rejestracja: 10 lip 2007, 23:13
Lokalizacja: Morąg
Kontakt:

Post autor: Andrew »

Jak ja bym chciał na każde pytanie otrzymywać tak rzeczowe wypowiedzi - przy okazji pytanie do Srebrnegolisa (ostatnia deska ratunku :) ) - czy w literaturze tematu (epoka napoleońska) pojawia się wzmianka o Koziej Górze (obecna nazwa, trasa kolejowa Morąg - Olsztyn, przed wojną Ziegenberg). Z ust mieszkańców dowiedziałem się o "jakimś" obelisku napoleońskim (obecnie zniszczony).
srebrny_lis
Posty: 7191
Rejestracja: 19 gru 2007, 14:29
Lokalizacja: Lidzbark Warmiński

Post autor: srebrny_lis »

Dobrodziej zbyt na mnie łaskaw :) . Ale do rzeczy: jedyna Kozia Góra (Ziegenberg), jaką w tej chwili pamiętam to takaż górka obok wsi Długołęka (Langwiese) k/Lidzbarka Warm. Wiadomości o tej Twojej musiałbym poszukać. Jak natrafię, to dam głos. Bo rejestry nazw fizjograficznych zamieszczane w dawnej serii monografii miast "Pojezierza" nie podają szczegółów, tylko nazwę, tłumaczenie i lokalizację. Koło jakiej konkretnie miejscowości leży Twoja Kozia Góra?
srebrny_lis
Posty: 7191
Rejestracja: 19 gru 2007, 14:29
Lokalizacja: Lidzbark Warmiński

Post autor: srebrny_lis »

No przecież: Kozia Góra to wieś na trasie. Tak to jest, kiedy człek nie spojrzy na mapę, tylko wali z pamięci (a to już nie te latka! :) ). W tej chwili jedynym moim skojarzeniem z okolicą Koziej Góry jest pobliskie Mostkowo. Tam w dniach ofensywy Bennigsena (4-6 VI 1807) i koncentracji sił Grande Armee (6-8 VI 1807) operował III Davouta i tam przeprawił się na lewy brzeg Pasłęki, by dołączyć do sił głównych. Tylko czy to akurat jego Prusacy chcieliby uhonorować? Może doszło tam do jakiegoś incydentu z ludnością? Jeszcze poszukam...
Awatar użytkownika
Andrew
Posty: 1024
Rejestracja: 10 lip 2007, 23:13
Lokalizacja: Morąg
Kontakt:

Post autor: Andrew »

Wielkie dzięki za informacje
ODPOWIEDZ