Kaci i oprawcy

Okres lat 1945-1989
Awatar użytkownika
olsztyniak
Posty: 2812
Rejestracja: 10 lip 2007, 16:10
Lokalizacja: Olsztyn

Kaci i oprawcy

Post autor: olsztyniak »

Jan (Iwan) Amons, w Internecie także nieprawidłowo podawany jako Jan Amos, (ur. 29 czerwca 1918 w Skarżycach k. Winnicy, syn Hilarego i Anny z Tomaszów) – podpułkownik Ludowego Wojska Polskiego,prokurator wojskowy w czasach stalinizmu.


Henryk Ligięza (ur. 22 marca 1912 w Krakowie, zm. 25 września 1973 w Warszawie) – polski prawnik, prokurator wojskowy,podpułkownik. Członek Armii Krajowej, ps. Michał. Członek PPR, następnie PZPR.


Czesław Łapiński (ur. 4 czerwca 1912 w Sosnowcu, zm. 6 grudnia 2004 w Warszawie) – podpułkownik, zbrodniarz i oprawca okresu stalinizmu, prokurator sądów wojskowych.


Antoni Skulbaszewski (ur. 29 stycznia 1915 w Peregonomce koło Kijowa) – pułkownik Armii Radzieckiej i Wojska Polskiego, naczelny prokurator wojskowy.
Obrazek

Helena Wolińska-Brus, pierwotnie Felicja (Fajga Mindla) Danielak, ps. Lena (ur. 28 lutego 1919 w Warszawie, zm. 26 listopada 2008 w Oksfordzie) – polska działaczka komunistyczna pochodzenia żydowskiego, prokurator, polityk, nauczyciel akademicki, oskarżająca w procesach politycznych okresu stalinizmu w Polsce Ludowej w tym w tzw. mordach sądowych.
Obrazek

Julia Brystiger z domu Prajs, znana także jako Brystygier, Brystyger, Bristiger(owa), Brüstiger, Briestiger, ps.Luna, Krwawa Luna, Daria, Ksenia, Maria, ps. literacki Julia Prajs (ur. 25 listopada 1902 w Stryju, zm. 9 października 1975 w Warszawie) – funkcjonariuszka aparatu bezpieczeństwa Polski Ludowej, zbrodniarka stalinowska, pisarka

Feliks Aspis (ur. 27 lipca 1901 w Warszawie, zm. ?) – polski prawnik i polityk żydowskiego pochodzenia, sędzia Wydziału II Najwyższego Sądu Wojskowego, pułkownik Ludowego Wojska
Polskiego, odpowiedzialny za skazanie na śmierć w latach 1945-1956 oficerów Wojska Polskiego.

Józef Badecki (ur. 5 listopada 1908 w Uhnowie, zm. 15 lipca 1982) – zbrodniarz i oprawca okresu stalinizmu,sędzia sądów wojskowych.
Obrazek

Kazimierz Drohomirecki (ur. 3 października 1895 we Lwowie, zm. 29 maja 1953 w Pruszkowie) - pułkownik Ludowego Wojska Polskiego, sędzia Najwyższego Sądu Wojskowego.

Józef Feldman (ur. 14 stycznia 1913 w Warszawie, zm. ?) - polski prokurator, polityk i żołnierz żydowskiego pochodzenia, pułkownik Wojska Polskiego, zastępca Naczelnego Prokuratora Wojskowego do spraw szczególnej wagi (2 listopada 1950 - 29 lipca 1955), członek PZPR.


Władysław Garnowski (ur. 25 września 1898 w Komarnie, zm. 1954) - polski sędzia, od 1947 do 1949 prezes Najwyższego Sądu Wojskowego, doktor prawa,pułkownik Wojska Polskiego.

Alicja Graff, z domu Fuks (ur. 20 czerwca 1917, zm. 20 grudnia 2005 w Warszawie) – stalinowska prokurator wojskowa, wicedyrektor Departamentu III Prokuratury Generalnej. Żona prokuratora Kazimierza Graffa.

Kazimierz Graff (ur. 11 listopada 1917 w Warszawie, zm. 5 kwietnia 2012 w Warszawie) – polski prawnik i adwokat żydowskiego pochodzenia, stalinowski prokurator.
Obrazek

Maria Gurowska vel Maria Górowska vel Maria Sand vel Genowefa Maria Danielak z domu Zand (ur. 1 października 1915, zm. 31 sierpnia 1998) –polska sędzia pochodzenia żydowskiego w okresie PRL.

Henryk Holder (ur. 6 lipca 1914 w Szczerzcu koło Lwowa, zm. 26 lipca 1980) – polski prokurator żydowskiego pochodzenia, pułkownik Wojska Polskiego, naczelny prokurator wojskowy w latach 1946-1948.

Jan Hryckowian (ur. 15 października 1907 w Latrobe w stanie Pensylwania w USA, zm. w 1975) – zbrodniarz i oprawca okresu stalinizmu, oficer LWP, sędzia sądów wojskowych, adwokat, żołnierz AK.
Obrazek

Wiktor Leszkowicz (ur. 17 października 1918, Żyźniewo) – wicedyrektor Departamentu Śledczego MBP od 15 listopada 1951 do 8 kwietnia 1954, naczelnik Wydziału III Departamentu Śledczego MBP, zwolniony 30 czerwca 1955, podpułkownik bezpieki.

Władysław Litmanowicz, właśc. Abram Wolf (ur. 20 lutego 1918, zm. 31 marca 1992) – polski szachista,dziennikarz, działacz i sędzia szachowy żydowskiego pochodzenia. Z wykształcenia prawnik, w latach powojennych sędzia w procesach stalinowskich, wydał wyroki śmierci na działaczy polskiego podziemia niepodległościowego.



Emil Merz (ur. 27 grudnia 1897 r. w Tarnowie, zm. w Warszawie) – adwokat, funkcjonariusz Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, sędzia Sądu Najwyższego PRL.

Stefan Michnik (ur. 28 września 1929 w Drohobyczu) − kapitan Ludowego Wojska Polskiego, oskarżany o zbrodnie stalinowskie, sędzia i adwokat, informator i rezydent Informacji Wojskowej, nauczyciel akademicki.
Obrazek

Henryk Podlaski vel Hersz Podlaski (ur. 7 marca 1919 w Suwałkach) – polski prokurator, polityk i żołnierzżydowskiego pochodzenia, podpułkownik Wojska Polskiego, zastępca Naczelnego Prokuratora Wojskowego ds. Szczególnych (1946-1948), zastępca Prokuratora Generalnego PRL (1950-1955).

Julian Polan-Haraschin (ur. 1912 w Krakowie, zm. w 1984) – zastępca przewodniczącego Wojskowego Sądu Rejonowego w Krakowie w latach 1946-1951, odpowiedzialny za wydawanie ponad 65 wyroków śmierci na żołnierzy podziemia niepodległościowego, podpułkownik LWP.
Obrazek

Stanisław Cypryszewski (ur. 29 stycznia 1893 w Kowlu, zm. 19 lutego 1983) - polski prokurator Ludowego Wojska Polskiego, oskarżający w procesach przeciw polskiemu podziemiu antysowieckiemu

Wilhelm Świątkowski (ur. 1 stycznia 1919 w Grenówce koło Odessy) – pułkownik Armii Czerwonej i Wojska Polskiego, prokurator i sędzia wojskowy.
Obrazek

Beniamin Wejsblech (Beniamin Wajsblech)(ur. 22 grudnia 1908, zm. 13 marca 1991 w Warszawie) - wiceprokurator Generalnej Prokuratury PRL, oskarżyciel w procesach politycznych w czasach stalinowskich


Mieczysław Widaj (ur. 12 września 1912 w Mościskach, zm. 11 stycznia 2008 w Warszawie) – pułkownik Wojska Polskiego, zastępca przewodniczącego Najwyższego Sądu Wojskowego, w latach 1945-1953 odpowiedzialny za skazanie na śmierć 106 żołnierzy podziemia niepodległościowego.alinizmu.
Obrazek

Stanisław Zarako-Zarakowski vel Stanisław Zarakowski] (ur. 7 listopada 1909 w m. Swołna, Ujezd Dryssaw guberni witebskiej, zm. 11 kwietnia 1998 w Warszawie) – generał brygady Wojska Polskiego zdegradowany do szeregowego, naczelny prokurator wojskowy od 2 lipca 1950 do 19 kwietnia 1956, odpowiedzialny za wydawanie wyroków śmierci na członków podziemia niepodległościowego. Absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, członek PZPR.
Obrazek

Stanisław Radkiewicz (ur. 19 stycznia 1903 w Rozmierkach, zm. 13 grudnia 1987) – generał dywizji bezpieczeństwa publicznego, funkcjonariusz publiczny, polski działacz komunistyczny, członek KPP, PZPR, Kierownik Resortu Bezpieczeństwa Publicznego 1944-45, od 1 stycznia 1945 do 7 grudnia 1954 Minister Bezpieczeństwa Publicznego , od marca 1946 członek Państwowej Komisji Bezpieczeństwa, poseł na Sejm Ustawodawczy oraz na Sejm PRL I kadencji, organizator terroru stalinowskiego w Polsce, szara eminencja Polski Ludowej.
Obrazek

Mieczysław Moczar właśc. Mykoła Demko vel Diomko, pseudonim Mietek, Woron (ur. 25 grudnia 1913 w Łodzi (lub w Kolnie ), zm. 1 listopada 1986 w Warszawie) – komunistyczny działacz społeczny i polityczny okresu PRL, generał dywizji KBW, minister spraw wewnętrznych, wieloletni prezes NIK, poseł na Sejm PRL II,III, IV, V, VI i VII kadencji. Agent wywiadu GRU
Obrazek
Awatar użytkownika
vsh
Posty: 167
Rejestracja: 28 cze 2009, 01:41
Lokalizacja: Barthonia

Re: Kaci i oprawcy

Post autor: vsh »

...pochodzenia żydowskiego...
bardzo często powtarzający się zwrot w liście katów i oprawców niestety.
Czy zna może ktoś jakieś opracowanie szerzej badające tą zależność "pochodzeniową"?
Nie żebym był jakimś antysemitą, ale ciekawy temat imho, bo uproszczenie żyd=komunista=chęć zemsty na faszystach=eksterminacja elementu reakcyjno-burżuazyjnego, jakoś chyba nie jest do końca prawdziwe i w pełni oddające tamte czasy.
pzdr
3mwoj
Posty: 430
Rejestracja: 16 lis 2008, 09:40
Lokalizacja: Orneta

Re: Kaci i oprawcy

Post autor: 3mwoj »

No właśnie-czy nie prościej skurwysyna nazwać skurwysynem bez rozdrabniania się na kwestie narodowościowe?
Awatar użytkownika
vsh
Posty: 167
Rejestracja: 28 cze 2009, 01:41
Lokalizacja: Barthonia

Re: Kaci i oprawcy

Post autor: vsh »

pewnie masz racje, ale... ;)
Może nie za jasno napisałem wcześniejszy post, ale podkreślałem, że nie chodzi mi o antysemityzm: pytam, czy ktoś może zajmował się już naukowo badaniem dlaczego ktoś został tym katem/oprawcą ubeckim, z jakich powodów ?(podejrzewam, że być może i narodowościowych, czy też z powodu doświadczeń przed- i okołowojennych), jakie predyspozycje psychologiczne takie osoby posiadały, że właśnie zostali tymi, którymi zostali?

Chętnie takie wielopłaszczyznowe opracowanie bym poznał, jeśli już jest. A płaszczyzna narodowościowa jest jednym z elementów, a nie jedyną przeczyną "sk...syństwa" jak to nazwałeś.
Zrozumieć kata pewnie nie zrozumiem, ale chętnie bym go poznał bliżej, bo nie wystarcza mi tylko wiedza, że jacymi źli, bezimienni ubecy męczyli i zabijali dobrych akowców, skoro ci bezimienni funkcjonowali (funkcjonują) spokojnie do końca swoich dni w wolnej już Polsce.
pzdr
Awatar użytkownika
Lipek
Posty: 191
Rejestracja: 16 cze 2010, 18:22
Lokalizacja: wwo
Lokalizacja: Toruń

Re: Kaci i oprawcy

Post autor: Lipek »

Porównajcie daty śmierci powyższych skur.....ów z datami śmierci "wyklętych" z sąsiedniego wątku. Ot, sprawiedliwość dziejowa....
Awatar użytkownika
olsztyniak
Posty: 2812
Rejestracja: 10 lip 2007, 16:10
Lokalizacja: Olsztyn

Re: Kaci i oprawcy

Post autor: olsztyniak »

Ciekawy artykuł.
http://mbp_x.republika.pl/html/zydziwub.html" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Blacek
Posty: 1687
Rejestracja: 21 lut 2010, 09:14
Lokalizacja: Toruń
Lokalizacja: Natangia/Górowo -Toruń
Kontakt:

Re: Kaci i oprawcy

Post autor: Blacek »

Mnie najbardziej smucą notki o AK-owskiej proweniencji niektórych "egzemplarzy" i przypomina się zaraz "ekscelencja" z filmu "Seksmisja".
Obiło mi się o uszy nazwisko Śmietanko - kat, poprostu kat od strzelania w potylicę. Może ktoś rozwinie temat (o ile jest co rozwijać).
Pozdrawiam!!!
Awatar użytkownika
vsh
Posty: 167
Rejestracja: 28 cze 2009, 01:41
Lokalizacja: Barthonia

Re: Kaci i oprawcy

Post autor: vsh »

olsztyniak pisze:Ciekawy artykuł.
http://mbp_x.republika.pl/html/zydziwub.html" onclick="window.open(this.href);return false;" onclick="window.open(this.href);return false;
dzięki za link.ciekawy.
pzdr
Awatar użytkownika
Wilczyca
Posty: 246
Rejestracja: 13 maja 2014, 08:42
Lokalizacja: Ramoty
Lokalizacja: Bieszczady

Re: Kaci i oprawcy

Post autor: Wilczyca »

Książki Tadeusza M. Płużańskiego: "Bestie. Mordercy Polaków", "Oprawcy - zbrodnie bez kary", "Lista oprawców", "Bestie 2" poruszają temat represji komunistów wobec żołnierzy podziemia niepodległościowego.

Dla chętnych wrzuciłam na serwer dwie książki w formacie pdf:
"Bestie. Mordercy Polaków" http://przeklej.org/file/PqCRX9/Tadeusz ... olakow.pdf" onclick="window.open(this.href);return false;
"Oprawcy - zbrodnie bez kary" http://host1gb.net.pl/download.php?file ... 27c84f148d" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Wilczyca
Posty: 246
Rejestracja: 13 maja 2014, 08:42
Lokalizacja: Ramoty
Lokalizacja: Bieszczady

Re: Kaci i oprawcy

Post autor: Wilczyca »

ŻYDOWSCY KACI NKWD

Negowanie znaczenia roli Żydów w służbie NKWD jest sprzeczne z podstawowymi faktami ustalonymi przez historyków. Prof. Andrzej Paczkowski sformułował tę tezę jako „nadreprezentacją Żydów w UB”. Jednoznacznie pisze o "nadreprezentatywności Żydów w UB" inny czołowy historyk IPN-owski dr hab. Jan Żaryn w swym opracowaniu "Wokół pogromu kieleckiego" (Warszawa 2006, s. 86).

O bardzo niefortunnych dysproporcjach, wynikających z nadmiernej liczebności Żydów w UB, pisali również niejednokrotnie dużo rzetelniejsi od Grossa autorzy żydowscy, np. Michael Chęciński, były funkcjonariusz informacji wojskowej LWP, w wydanej w 1982 r. w Nowym Jorku książce "Poland. Communism, Nationalism, Anti-semitism" (s. 63-64).

Żydowski autor wydanej w Paryżu w 1984 r. książki "Les Juifs en Pologne et Solidarność" ("Żydzi w Polsce i Solidarność") Michel Wiewiórka pisał na s. 122: "Ministerstwo spraw wewnętrznych, zwłaszcza za wyjątkiem samego ministra, było kierowane w różnych departamentach przez Żydów, podczas gdy doradcy sowieccy zapewniali kontrolę jego działalności".

Na szeregu stronach "Strachu" Gross stara się całkowicie zanegować wobec amerykańskich czytelników jakiekolwiek znaczenie roli Żydów w UB. Równocześnie jednak ten sam Gross całkowicie przemilcza istotne wpływy, wręcz dominację żydowskich komunistów w innych sferach władzy, takich jak sądownictwo, propaganda czy gospodarka. W ponad 50-stronicowej części książki poświęconej "żydokomunie" nawet jednym zdaniem nie wspomina o tym amerykańskim czytelnikom, cynicznie utrzymując ich w totalnej nieświadomości na ten temat.

Rola Żydów w bezpiece, jej wyjątkowość polegała nie tylko na nadmiernej liczebności, lecz także na splamieniu się przez bardzo wielu żydowskich funkcjonariuszy UB przykładami ogromnego okrucieństwa, brakiem jakichkolwiek skrupułów i brutalnym łamaniem prawa wobec polskich więźniów politycznych. Rzecz znamienna - złowieszcza rola żydowskich funkcjonariuszy jest widoczna w każdej bardziej znaczącej zbrodni UB, od ludobójczych mordów w obozie w Świętochłowicach począwszy, poprzez sądowe mordy na generale Fieldorfie "Nilu" i rotmistrzu Pileckim po proces gen. Tatara i współoskarżonych wyższych wojskowych.

Główni winowajcy zabójstwa tego polskiego bohatera to w przeważającej części żydowscy komuniści. Była wśród nich czerwona prokurator Helena Wolińska (Fajga Mindla-Danielak), która zadecydowała o bezprawnym aresztowaniu gen. Fieldorfa, a później równie bezprawnie przedłużała czas jego aresztowania. Wyrok śmierci na generała w sfabrykowanym procesie wydała sędzina komunistka żydowskiego pochodzenia Maria Gurowska z domu Sand, córka Moryca i Frajdy z domu Einseman. Dodajmy do tego żydowskie pochodzenie trzech z czterech osób wchodzących w skład kolegium Sądu Najwyższego, które zatwierdziły wyrok śmierci na polskiego bohatera (sędziego dr. Emila Merza, sędziego Gustawa Auscalera i prokurator Pauliny Kern). Cała trójka później dożywała ostatnich lat swego życia w Izraelu. Przypomnijmy również, że wcześniej w rozprawie pierwszej instancji oskarżał gen. "Nila" jeden z najbezwzględniejszych prokuratorów żydowskiego pochodzenia Benjamin Wajsblech. Dodajmy, że prawdopodobnie sam Józef Różański (Goldberg) wręczał przesłuchującemu gen. Fieldorfa porucznikowi Kazimierzowi Górskiemu tzw. pytajniki, tj. odpowiednio spisane zestawy pytań, które miał zadawać więźniowi (wg P. Lipiński, Temat życia: wina, Magazyn "Gazety Wyborczej", 18 listopada 1994 r.).

Warto przypomnieć w tym kontekście fragment rozmowy Sławomira Bilaka z Marią Fieldorf-Czarską, córką zamordowanego generała.

Powiedziała ona m.in.: "Pytam się dlaczego nikt nie mówi, że w sprawie mojego ojca występowali wyłącznie sami Żydzi? Nie wiem, dlaczego w Polsce wobec obywatela polskiego oskarżali i sądzili Żydzi" (cyt. za: Temida oczy ma zamknięte. Nikt nie odpowie za śmierć mojego ojca, "Nasza Polska", 24 lutego 1999 r.).

Przypomnijmy teraz jakże haniebną sprawę wydania wyroku śmierci na jednego z największych polskich bohaterów rotmistrza Witolda Pileckiego i stracenia go w 1948 roku. Człowieka, który dobrowolnie dał się aresztować, aby trafić do Oświęcimia i zbadać prawdę o sytuacji w obozie, a później stał się tam twórcą pierwszej obozowej konspiracji. Oficera, którego wybitny angielski historyk Michael Foot nazwał "sumieniem walczącej przeciw hitlerowcom Europy" i jedną z kilku najwybitniejszych i najodważniejszych postaci europejskiego Ruchu Oporu. Otóż - jak pisał na temat sprawy rotmistrza Pileckiego i współoskarżonych z nim w procesie Tadeusz M. Płużański:

"Wyroki zapadły już wcześniej - wydał je dyrektor departamentu śledczego MBP Józef Goldberg Różański. Podczas jednego z przesłuchań powiedział Płużańskiemu: "Ciebie nic nie uratuje. Masz u mnie dwa wyroki śmierci. Przyjdą, wyprowadzą, pieprzną ci w łeb, i to będzie taka zwykła ludzka śmierć" (por. T.M. Płużański, Prokurator zadań specjalnych, "Najwyższy Czas", 5 października 2002 r.).

Warto przy okazji stwierdzić, że jednym z członków kolegium Najwyższego Sądu Wojskowego, który 3 maja 1948 r. zatwierdził wyrok śmierci na Pileckim, wykonany 25 maja 1948 r., był sędzia Leo Hochberg, syn Saula Szoela (wg T.M. Płużański, Prawnicy II RP, komunistyczni zbrodniarze, "Najwyższy Czas", 27 października 2001 r.).

Pominę tu szersze relacjonowanie jednej z najczęściej przypominanych zbrodni - ludobójczego wymordowania około 1650 niewinnych więźniów w ciągu niecałego roku przez Salomona Morela i podległych mu żydowskich oprawców z UB (zob. na ten temat szerzej książkę autora jakże rzetelnego żydowskiego samorozrachunku Johna Sacka "Oko za oko", Gliwice 1995).

Przypomnę tu tylko jedną z ulubionych "zabaw" ludobójczego "kata ze Świętochłowic" S. Morela, polegającą na ustawianiu piramid z ludzi, którym kazał się kłaść czwórkami jedni na drugich. Gdy stos ciał był już dostatecznie duży, wskakiwał na nich, by jeszcze zwiększyć ciężar. Po takich "zabawach" ludzie z górnych części stosu wychodzili w najlepszym wypadku z połamanymi żebrami, natomiast dolna czwórka lądowała w kostnicy.

Dużo mniej znane są późniejsze zbrodnie, popełnione przez Morela na młodocianych polskich więźniach politycznych "reedukowanych" w obozie w Jaworznie. Morel zastąpił tam na stanowisku komendanta kapitana NKWD Iwana Mordasowa. W książce Marka J. Chodakiewicza, Żydzi i Polacy 1918-1945 (Warszawa 2000, s. 410), czytamy:

"Między 1945 a 1949 rokiem w obozie w Jaworznie zmarło około 10 tysięcy więźniów". Te aż tak przerażające dane liczbowe brzmią wprost niewiarygodnie i wymagają gruntownego sprawdzenia, choć Chodakiewicz przytacza je za źródłową pracą M. Wyrwicha, (Łagier Jaworzno, Warszawa 1995).

Różne relacje potwierdzają w każdym razie wyjątkowe okrucieństwo okazywane wobec młodocianych polskich więźniów przez komendanta Morela. Począwszy od witania przez niego kolejnych transportów młodocianych więźniów typowym dlań powitaniem: "Popatrzcie na słońce, bo niektórzy widzą je po raz ostatni!". Czy słowami: "Jesteście bandytami, pokażemy wam tutaj, co znaczy wojowanie przeciwko władzy ludowej". (Oba cytaty za tekstem napisanego przez Mieczysława Wiełę "Listu otwartego do premiera rządu RP" ("Jaworzniacy" nr 2/29 z lutego 1999 r.).

Poza katuszami fizycznymi Morel lubił zadawać swoim ofiarom różne udręki psychiczne. Na przykład kazał pisać po tysiąc razy: "Nienawidzę Piłsudskiego" (wg M. Wyrwich, Łagier Jaworzno, Warszawa 1995, s. 90).

Ludobójczy zbrodniarz S. Morel dostaje wciąż polską rentę - mniej więcej 5 tys. zł. Czołowy historyk IPN dr hab. Jan Żaryn pisał niedawno: "

Doświadczenia z lat 1944-1945 jedynie utrwalały stereotyp żydokomuny. NKWD przy pomocy pozostałych Żydów urządza krwawe orgie' - meldował Władysław Liniarski „Mścisław”, komendant Okręgu AK w Białymstoku w styczniu 1945 r. do „polskiego Londynu” (...).

Polacy po wojnie, używając hasła „żydokomuna”, posługiwali się zatem stereotypem wytworzonym przez samych Żydów komunistów. Żydzi stawali się zatem współodpowiedzialnymi za cierpienia Polaków, w tym za utratę - po raz kolejny - niepodległości państwowej.

Do rodzin docierały szczegóły tortur, jakim byli poddawani w ubeckich kazamatach ich najbliżsi - często żołnierze podziemia niepodległościowego. „Gdy wyszedłem z karceru, zaraz wzięli mnie na górę i enkawudzista Faber [Samuel Faber - przypis J. Żaryna], (kto on był, nie wiem, czy to Polak, czy Rosjanin, na pewno Żyd) (...) kazał mnie związać. Zawiązali mi usta szmatą i między ręce i nogi wsadzili mi kij, na którym mnie zawiesili, po czym do nosa zaczęli mi wlewać chyba ropę. Po jakimś czasie przestali. Przytomności nie straciłem, więc wszystko do końca czułem. Dostałem od tego krwotoku (...)' - wspominał Jakub Górski „Jurand”, żołnierz AK” (...).

Inny działacz podziemia niepodległościowego, Mieczysław Grygorcewicz, tak zapamiętał pierwsze dni pobytu w areszcie NKWD i UB w Warszawie:

„(...) Na pytania zadawane przez Światłę - szefa Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa początkowo nie odpowiadałem, byłem obojętny na wszystkie groźby i krzyki, opanowała mnie apatia, przede mną stanęła wizja śmierci. Przecież jestem w rękach wroga, i to w rękach żydowskich, których w UB nie brakowało. Poczułem do nich ogromny wstręt, przecież miałem do czynienia z szumowiną społeczną, przeważnie wychowaną w rynsztoku nalewkowskim”.

„Światło - Żyd z pochodzenia, mając pistolet w ręku, oświadczył mi, że jeżeli nie podam swego miejsca zamieszkania, strzeli mi w łeb (...)”.

Światło przyprowadził Halickiego, kierownika sekcji śledczej, który również był Żydem, i ten rozpoczął śledztwo wstępne (...). Oficerowie ubowscy zmieniali się często (...). Szczególnie jeden z nich brutalnie i ordynarnie do mnie się odzywał, groził karą śmierci bez sądu. Jak się później dowiedziałem od śledczego porucznika Łojki - był to sam Różański, zastępca Radkiewicza, ministra bezpieczeństwa.

W takiej sytuacji i wśród tej zgrai żydowskiej byłem przygotowany na najgorsze, nawet na rozstrzelanie (...)". (cyt. za J. Żaryn, Hierarchia Kościoła katolickiego wobec relacji polsko-żydowskich w latach 1945-1947, we: "Wokół pogromu kieleckiego", Warszawa 2006, s. 86-88)”.

Przypomnijmy, że wymieniony tu Józef Różański (Goldberg), dyrektor Departamentu Śledczego w MBP zyskał sobie zasłużoną sławę najokrutniejszego kata bezpieki. Od byłego oficera AK Kazimierza Moczarskiego, który był jedną z ofiar "piekielnego śledztwa" prowadzonego pod nadzorem Różańskiego, wiemy, jakie były metody katowania więźniów przesłuchiwanych w MBP. Spośród 49 rodzajów maltretacji i tortur, którym go poddawano, Moczarski wymienił m.in.:

"1. bicie pałką gumową specjalnie uczulonych miejsc ciała (np. nasady nosa, podbródka i gruczołów śluzowych, wystających części łopatek itp.);

2. bicie batem, obciągniętym w tzw. lepką gumę, wierzchniej części nagich stóp - szczególnie bolesna operacja torturowa;

3. bicie pałką gumową w pięty (seria po 10 uderzeń na piętę - kilka razy dziennie);

4. wyrywanie włosów ze skroni i karku (tzw. podskubywanie gęsi), z brody, z piersi oraz z krocza i narządów płciowych;

5. miażdżenie palców między trzema ołówkami (...);

6. przypalanie rozżarzonym papierosem okolicy ust i oczu; (...)

8. zmuszanie do niespania przez okres 7-9 dni (...)" (cyt. za K. Moczarski, Piekielne śledztwo, "Odrodzenie", 21 stycznia 1989 r.).

Żydowski dygnitarz MBP - Józef Światło nadzorował tajne więzienie w Miedzeszynie, gdzie do metod wydobywania zeznań należało m.in. skazywanie na klęczenie na podłodze z cegieł z podniesionymi do góry rękami przez 5 godzin, przepędzanie nago korytarzami z jednoczesnym chłostaniem stalowymi prętami, bicie pałką splecioną ze stalowych drutów (wg T. Grotowicz, Józef Światło, "Nasza Polska", 22 lipca 1998 r.).

O tych wszystkich okrucieństwach i zbrodniach żydowskich katów z UB nie znajdziemy nawet jednego zdania informacji w książce Grossa, tak chętnie i obszernie rozpisującego się o zbrodniach popełnionych przez Polaków na Żydach.

Warto przypomnieć, że Różański (Goldberg) był odpowiedzialny za działanie tajnej grupy ubeckich morderców, którzy na jego polecenie potajemnie mordowali w lesie wybranych żołnierzy AK i porywanych z ulicy ludzi. Tak zamordowano m.in. formalnie zwolnionego z aresztu byłego kapelana 27. dywizji AK księdza Antoniego Dąbrowskiego.

Wśród skrytobójczo zamordowanych po wywiezieniu z więzienia do lasu był m.in. pułkownik AK Aleksander Bielecki, na którym bezpiece nie udało się wymusić oczekiwanych zeznań, oraz jego żona.

Warto przypomnieć, że żydowski komunista Leon Kasman, przez wiele lat redaktor naczelny organu KC PZPR "Trybuny Ludu", był tym działaczem, który najgwałtowniej nawoływał do zaostrzenia represji wobec przeciwników politycznych podczas obrad Biura Politycznego KC PPR w październiku 1944 roku.

"Wsławił się" wówczas powiedzeniem: "Przerażenie ogarnia, że w tej Polsce, w której partia jest hegemonem, nie spadła nawet jedna głowa" (cyt. za P. Lipiński, Bolesław Niejasny, Magazyn "Gazety Wyborczej", 3 maja 2000 r.).

I głowy polskich patriotów, głównie AK-owców, zaczęły spadać w przyspieszonym tempie na skutek rozpętanej wówczas pierwszej wielkiej fali terroru przeciw Narodowi.

I tak np. w grudniu 1944 r. doszło do rozstrzelania pięciu AK-owców w piwnicy domu przed Zamkiem Lubelskim. Ich sprawę prowadził prokurator wojskowy narodowości żydowskiej (wg. mgr Marek Kolasiński, sędzia Sądu Apelacyjnego w Lublinie, „Raport o sądowych morderstwach”, Warszawa 1994, s. 108).

Jaskrawe przykłady okrucieństwa żydowskich śledczych wobec przesłuchiwanych polskich oficerów znajdujemy w tzw. sprawie bydgoskiej.

Jerzy Poksiński opisał np., jak to "kpt. Mateusz Frydman chwytał przesłuchiwanych oficerów za gardło i tłukł ich głową o ściany, powiedział do majora Krzysika: "Zastrzelę cię, a grób zaorzę, aby ci Anders nie mógł pomnika wystawić" (por. J. Poksiński, TUN. Tatar - Utnik - Nowicki, Warszawa 1992, s. 38).

W sprawie bydgoskiej zmarł zamęczony płk Józef de Meksz. W toku innej sfabrykowanej sprawy niewinnych oficerów, tzw. sprawy zamojsko-bydgoskiej, zmarł zamęczony w więzieniu płk Julian Załęski. Stracił on życie jako ofiara okrutnych tortur nakazanych przez jednego z najbezwzględniejszych żydowskich oprawców - szefa Głównego Zarządu Informacji Wojska Polskiego płk. Stefana Kuhla, zwanego "krwawym Kuhlem" (por. A.K. Kunert - J. Poksiński, Płk Stefan Kuhl, "Życie Warszawy", 24 lutego 1993 r.).

Dyrektor departamentu V MBP żydowską komunistkę Lunę Brystygierową, wyspecjalizowaną w prześladowaniu Kościoła katolickiego i inteligencji patriotycznej, nazywano "Krwawą Luną" z powodu wyjątkowej bezwzględności, z jaką przesłuchiwała więźniów. Żołnierz AK i były więzień polityczny Anna Rószkiewicz-Litwinowiczowa pisała w swych wspomnieniach, iż:

"Julia Brystygierowa słynęła z sadystycznych tortur zadawanych młodym więźniom. W czasie przesłuchań we Lwowie wsadzała więźniom genitalia do szuflady, gwałtownie ją zatrzaskując. Była zboczona na punkcie seksualnym, i tu miała pole do popisu" (por. A. Rószkiewicz - Litwinowiczowa, Trudne decyzje. Kontrwywiad Okręgu Warszawa AK 1943-1944. Więzienie 1949-1954, Warszawa 1991, s. 106).

Do najhaniebniejszych spraw należało aresztowanie w 1947 r. na podstawie sfabrykowanych oskarżeń majora Mieczysława Słabego, byłego lekarza westerplatczyków, najsłynniejszej bohaterskiej formacji polskiej wojny obronnej 1939 roku.

Major Słaby już po kilku miesiącach przesłuchań zmarł w wieku zaledwie 42 lat na skutek ran odniesionych podczas śledztwa. Jego sprawę prowadził wiceprokurator mjr S.D. Mojsezon (Mojżeszowicz), Żyd z pochodzenia.

On to napisał własnoręczne rzekome "zeznania" mjr. Słabego, przyznającego się w nich do tego, jakoby "działał na szkodę państwa polskiego". Majora Słabego nakłoniono zaś odpowiednimi metodami do podpisania sformułowanych przez prokuratora Mojsezona zeznań. Skatowany major umarł przed skazaniem i wyrokiem.

Na wyjaśnienie ciągle czeka po dwukrotnych umorzeniach śledztwa (w 1993 i 1995 r.) sprawa kulisów śmierci w gmachu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego jednego z bohaterów książki Aleksandra Kamińskiego z batalionu "Zośka" - Jana Rodowicza ps. "Anoda".

Był jedną z postaci słynnych z niewiarygodnej wręcz odwagi, poświęcenia i zdolności do ryzyka. Za swe wojenne zasługi był odznaczony Krzyżem Walecznych (dwukrotnie) i Krzyżem Virtuti Militari.

Wszechstronnie uzdolniony, studiował na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej, gdy padł ofiarą represji. Aresztowano go w wigilię Bożego Narodzenia 1948 r. i zabrano do ubeckiej katowni. Jego przesłuchiwaniami kierował naczelnik V Departamentu MBP major żydowskiego pochodzenia Wiktor Herer (później profesor ekonomii).

Zaledwie w dwa tygodnie po aresztowaniu legendarny "Anoda" zginął w gmachu MBP. Z informacji złożonych w prokuraturze przez innego członka batalionu "Zośka", uwięzionego w tym samym czasie, co "Anoda", Rodowicz został zastrzelony przez Bronisława K. z MBP.

Były naczelnik w MBP Wiktor Herer zaprzeczył wersji o zamordowaniu "Anody". Podtrzymał starą oficjalną wersję, jakoby "Anoda" popełnił samobójstwo, skacząc na parapet otwartego okna i wyskakując z czwartego piętra.

Wersja ta wydaje się dość nieprawdopodobna, choćby ze względu na to, że był wówczas środek zimy - 7 stycznia 1949 r. Jak więc wytłumaczyć twierdzenie, że w takim czasie w budynku MBP na czwartym piętrze było otwarte okno?

Generalnie ciągle za mało znane są liczne zbrodnie popełnione w różnych województwach na polecenie i pod dowództwem miejscowych żydowskich ubeków. Typowym przykładem pod tym względem jest sprawa zbrodni na 16 Polakach - zdemobilizowanych żołnierzach AK i NSZ dokonanej w Siedlcach 12 i 13 kwietnia 1945 roku.

W toku postępowania prokuratorskiego w latach 90. bezspornie udowodniono, że mordu dokonali pracownicy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Siedlcach. W czasie zbrodni szefem ówczesnego UB w Siedlcach był por. Edward Słowik, oficer narodowości żydowskiej, mający za "doradcę" oficera NKWD - majora Timoszenkę.

W momencie zbrodni w całym ówczesnym siedleckim UB na około 50 pracowników, około 20 było narodowości żydowskiej. Według historyka Marka J. Chodakiewicza, większość uczestników porwań i zabójstw 16 byłych żołnierzy podziemia niepodległościowego w Siedlcach, a wśród nich Braun (Bronek) Blumsztajn i Hersz Blumsztajn, została przeniesiona służbowo do innych miejscowości (por. M.J. Chodakiewicz, op. cit., s. 466).

Spośród zbrodniczych oficerów śledczych żydowskiego pochodzenia warto osobno wymienić majora (Izaaka) Ignacego Maciechowskiego, zastępcę szefa Wydziału IV GZI w latach 1949-1951. Według raportu komisji Mazura prowadził on śledztwo wymierzone przeciw gen. Tatarowi, płk. Uziębło, płk. Sidorskiemu, płk. Barbasiewiczowi, płk. Jurkowskiemu i mjr. Wackowi przy użyciu bardzo brutalnych metod przesłuchań. Kilku z torturowanych przez Maciechowskiego oficerów po przyznaniu się do "win" zostało skazanych przez stalinowskie sądy na karę śmierci płk Ścibor, płk Barbasiewicz i płk Sidorski (por. T. Grotowicz, Ignacy Maciechowski, "Nasza Polska" z 10 lutego 1999).Osobny obszerny temat, który tu przedstawiam bardzo skrótowo, to sprawa rozlicznych odpowiedzialnych sędziów żydowskiego pochodzenia typu wspomnianej już prokurator Heleny Wolińskiej (Fajgi Mindla-Danielak) czy sędzi Marii Gurowskiej. Wymieńmy tu m.in. takie osoby, jak zastępcę prokuratora generalnego PRL Henryka Podlaskiego, zastępcę szefa Najwyższego Sądu Wojskowego i szefa Zarządu Wojskowego Oskara Szyję Karlinera (doprowadził on do takiego opanowania stanowisk w tym zarządzie przez oficerów żydowskiego pochodzenia, że instytucję tę złośliwie nazywano "Naczelnym Rabinatem Wojska Polskiego"), szefa Głównego Zarządu Informacji Wojska Polskiego płk. Stefana Kuhla, prokuratora Benjamina Wajsblecha, sędziego Stefana Michnika, ppłk. Filipa Barskiego (Badnera), kpt. Franciszka Kapczuka (Nataniela Trau), prokuratora Henryka Holdera, sędziego Najwyższego Sądu Wojskowego Marcina Danziga, sędziego płk. Zygmunta Wizelberga, sędziego Aleksandra Wareckiego (Weishaupta), prokuratora płk. Kazimierza Graffa, sędziego Emila Merza, płk. Józefa Feldmana, płk. Maksymiliana Lityńskiego, płk. Mariana Frenkla, płk. Nauma Lewandowskiego, prokuratorów w Prokuraturze Generalnej: Benedykta Jodelisa, Paulinę Kern, płk. Feliksa Aspisa, płk. Eugeniusza Landsberga, etc., etc. Dość przypomnieć, że tylko w 1968 r. wyjechało około 1000 osób z dawnego aparatu władzy, skompromitowanych udziałem w służbach specjalnych UB, etc. (według informacji podanej 12 marca 1993 r. w audycji telewizyjnej przez wybitnego badacza najnowszej historii płk. J. Poksińskiego). A przypomnijmy, że część żydowskich ubeków i morderców sądowych, najbardziej skompromitowanych działaniami w aparacie terroru, opuściła Polskę już wcześniej, w pierwszych latach po 1956 r. Porównajmy te dane ze skrajnie próbującym pomniejszyć rolę Żydów w aparacie represji J.T. Grossem, wypisującym na s. 236 uwagi o "paru tuzinach Żydów" (czy 67, 131, czy nawet 438), "działających jako pachołki Stalina".

Wspomnę tu tylko bardzo skrótowo o kilku mało świetlanych postaciach z kręgu sądownictwa. Do najbardziej bezwzględnych prokuratorów żydowskiego pochodzenia należał Kazimierz Graff, syn kupca Maurycego Graffa i nauczycielki Gustawy Simoberg, były przewodniczący Warszawskiego Akademickiego Komitetu Antygettowego w latach 1937-1938. 26 lutego 1946 r. jako wiceprokurator Wydziału do Spraw Doraźnych Sądu Okręgowego w Siedlcach podczas sesji wyjazdowej w Sokołowie Podlaskim doprowadził do skazania na karę śmierci 10 żołnierzy AK.

Już następnego dnia Graff wydał rozkaz rozstrzelania skazanych AK-owców, "aby nie zdążyli złożyć przysługującej im z mocy prawa prośby o ułaskawienie" (wg: T.M. Płużański, Przypadek prokuratora Graffa, "Najwyższy Czas", 6 lipca 2002 r.). Dzięki swej bezwzględności po serii mordów sądowych Graff szybko awansował do rangi zastępcy Naczelnego Prokuratora Wojskowego w randze pułkownika. Był głównym oskarżycielem w sprawie Konspiracyjnego Wojska Polskiego dowodzonego przez kpt. Stanisława Sojczyńskiego "Warszyca", doprowadzając do wydania wyroków śmierci na "Warszyca" i szereg innych współoskarżonych. Główna Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu ustaliła, że w sprawie tej "miało miejsce morderstwo sądowe" (por. tamże). Graff "zasłynął" m.in. jako współautor aktu oskarżenia w sfabrykowanym procesie gen. S. Tatara i innych wyższych wojskowych, mającym wykryć "spisek w wojsku" (por. tamże). Opracowany przezeń akt oskarżenia uznany został jednak za zawierający wiele oskarżeń "zbyt naiwnych i musieli go przerabiać dwaj dużo bardziej doświadczeni od Graffa spece od stalinowskich śledztw - A. Fejgin i J. Różański.

Morderca sądowy Stefan Michnik, brat obecnego redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Adama Michnika, błyskawicznie awansował w wieku zaledwie 27 lat do rangi kapitana, mimo że nie posiadał matury. "Zasłużył się" tak swą gorliwością w sfabrykowanych procesach politycznych. Już jako podporucznik był sędzią wydającym wyroki w sfabrykowanych procesach mjr. Zefiryna Machalli, płk. Maksymiliana Chojeckiego, mjr. Jerzego Lewandowskiego, płk. Stanisława Weckiego, mjr. Zenona Tarasiewicza, ppłk. Romualda Sidorskiego, ppłk. Aleksandra Kowalskiego. 10 stycznia 1952 r. stracono w wieku 37 lat skazanego na śmierć przez S. Michnika mjr. Z. Machallę (został zrehabilitowany pośmiertnie 4 maja 1956 r.). 8 grudnia 1954 r. zmarł w niecały miesiąc po udzieleniu mu przerwy w wykonaniu kary więzienia skazany przez Michnika na karę 13 lat więzienia płk Stanisław Wecki. Na szczęście nie wykonano wyroków śmierci na skazanych przez S. Michnika na śmierć płk. M. Chojeckim i mjr. J. Lewandowskim. W 1951 r. został stracony z wyroku S. Michnika mjr Karol Sęk (w procesie podlaskiego NSZ). W tym samym procesie podlaskiego NSZ Michnik wydał jeszcze dwa wyroki śmierci: jeden wykonano (na Stanisławie Okunińskim), inny (na Tadeuszu Moniuszce) złagodzono na dożywocie. W "Życiu" z 11 lutego 1999 r. pisano, że według informacji redakcji S. Michnik wydał około 20 wyroków śmierci w procesach politycznych.

A swoją drogą, ciekawe, w jaki sposób Kieresowski IPN wycofał się po cichu, rakiem, z szumnie zapowiedzianej obietnicy wystąpienia do Szwecji o ekstradycję Stefana Michnika.

Prof. Witold Kulesza, ówczesny szef pionu śledczego IPN, szumnie zapowiadał, że Instytut Pamięci Narodowej będzie się domagał ekstradycji Stefana Michnika. Ciekawe, jakie to względy (czyżby troska o to, żeby nie osłabiać "autorytetu" Adama Michnika?) zdecydowały o wycofaniu się z tej zapowiedzi? Warto przy tym zapytać, dlaczego kieresowskim władzom IPN zabrakło elementarnej uczciwości i odwagi do publicznego poinformowania o motywach wycofania się z zapowiedzianych żądań ekstradycji S. Michnika?

Wśród innych morderców sądowych warto wspomnieć m.in. o przypadku szefa Prokuratury Wojskowej w Warszawie płk. Eugeniusza Landsberga. Został on uratowany w czasie wojny dzięki schronieniu danym mu przy kościele katolickim. Odpłacił się za nie licznymi wyrokami śmierci na polskich patriotów w sfabrykowanych procesach politycznych.

Obsadzenie bardzo wielu wpływowych stanowisk w UB, prokuraturze i sądach osobami żydowskiego pochodzenia, niezwiązanymi z polskością, z polskimi tradycjami narodowymi i patriotyzmem, stawało się dla sterujących sprawami w Polsce stalinowskich dygnitarzy sowieckich najlepszą gwarancją zdecydowania w walce z polskimi patriotami z podziemia niepodległościowego. I pod tym względem się nie zawiedziono.

Spośród ubeków, sędziów i prokuratorów żydowskiego pochodzenia wywodziła się szczególnie duża liczba najbardziej nieubłaganych "pogromców" polskiego AK-owskiego podziemia gotowych do konstruowania przeciw niemu najbardziej absurdalnych oskarżeń. Typowy pod tym względem był sędzia Dawid Rozenfeld, który uzasadniał wyrok skazujący tylko na dożywocie agentkę gestapo winną zadenuncjowania i śmierci wielu żołnierzy i oficerów AK, współwinną wydania gestapo gen. Stefana Roweckiego "Grota". Jako okoliczność łagodzącą sędzia Rozenfeld uznał w przypadku tej agentki to, iż:

"Zdaniem Sądu Wojewódzkiego oskarżona jest ofiarą zbrodniczej działalności kierownictwa AK, które jak wiemy obecnie, współpracowało z Gestapo, było na usługach Gestapo i wraz z Gestapo walczyło przeciw większej części Narodu Polskiego w jego walce o narodowe i społeczne wyzwolenie" (cyt. za: J. Piłek, Stalinowcy są wśród nas, w: "Gazeta Polska", 4 sierpnia 1994).

Adwo- kaci

Dodajmy do powyższych opisów jeszcze rolę niektórych adwokatów pochodzenia żydowskiego. Szczególny typ "obrońcy" w procesach politycznych reprezentował np. adwokat żydowskiego pochodzenia Mieczysław (Mojżesz) Maślanko. Tak "bronił" swych podopiecznych, że porównał grupę Moczarskiego do gestapo i Abwehry, twierdząc, że "wszystkie te instytucje zostały powołane przez klasy posiadające, które chcą zatrzymać koło historii" (wg: T.M. Płużański, Adwo-kaci, w: "Najwyższy Czas", 26 stycznia 2003 r.).

W podobny sposób Maślanko "bronił" - oskarżając szefa II Zarządu Głównego WiN płk. Franciszka Niepokólczyckiego, słynnego "Łupaszkę", czyli mjr. Zygmunta Szendzielarza, dowódcę V Wileńskiej Brygady AK, narodowca Adama Doboszyńskeigo, rotmistrza Witolda Pileckiego i współoskarżonych, gen. Augusta Emila Fieldorfa "Nila" (Maślanko zgodził się z większością rzekomych dowodów "winy" gen. "Nila").

Według ostatniego delegata Rządu w Londynie na Kraj Stefana Korbońskiego, w sprawie Pileckiego i współoskarżonych "Różański postawił sprawę jasno: obowiązkiem rady obrońców [której przewodniczył Maślanko - przypis T.M. Płużańskiego] jest gromadzenie dowodów przeciw oskarżonym" (por. tamże).

Niegodne zachowanie M. Maślanki, robiącego wszystko, by pogrążyć oskarżonych, których miał bronić, było tym bardziej oburzające, że on sam został uratowany od śmierci w Oświęcimiu przez słynnego narodowca Jana Mosdorfa.

Podobnym do Maślanki "obrońcą", a raczej "adwo-katem" w sprawach politycznych był inny adwokat żydowskiego pochodzenia, pracujący we wspólnej kancelarii z Maślanką - Edward Rettinger.

"Bronił" on Moczarskiego i jego kolegów słowami: "(...) to było bajoro zbrodni, którego miazmaty dziś nam trują jeszcze duszę. To było bajoro zbrodni, gdzie zastygła krew lepi się jeszcze do rąk" (por. tamże). Innym tego typu pseudoobrońcą był Marian Rozenblitt, który działał już w sądownictwie polskiej armii w ZSRS.

Należy przypomnieć zbrodnie wojenne:

Zbrodnia w Nalibokach - masakra polskich mieszkańców wsi Naliboki dokonana przez oddziały radzieckich i żydowskich partyzantów 8 maja 1943roku pod dowództwem Pawła Gulewicza z Brygady im. Stalina, w tym grupa składająca się z osób narodowości żydowskiej (trwa ustalanie czy była to część oddziału pod dowództwem Tewje Bielskiego czy Szolema Zorina).

Spalono kościół, szkołę, pocztę, remizę i część domów mieszkalnych, resztę osady ograbiono. Zginęło także kilku napastników. W sowieckich źródłach szacowano liczbę zabitych Polaków na 250 osób, 6 sierpnia 1943 roku wieś została ponownie spacyfikowana, tym razem przez oddziały niemieckie, w ramach tzw. "Akcji Hermann", a jej mieszkańców wywieziono w głąb Rzeszy na roboty przymusowe.

Zbrodnia w Koniuchach – zbiorowe morderstwo co najmniej 38 polskich mieszkańców (mężczyzn, kobiety i dzieci; najmłodsze miało 2 lata) wsi Koniuchy (dziś na terenie państwa litewskiego, dawniej w II Rzeczypospolitej w województwie nowogródzkim w powiecie lidzkim) dokonane 29 stycznia 1944 przez partyzantów radzieckich (Rosjan i Litwinów) i żydowskich. W czasie pogromu we wsi spalono większość domów, oprócz zamordowanych co najmniej kilkunastu mieszkańców zostało rannych, a przynajmniej jedna osoba z nich zmarła następnie z ran. Przed atakiem wieś zamieszkana była przez około 300 polskich mieszkańców, istniało w niej około 60 zabudowań. Partyzanci radzieccy wcześniej często rekwirowali mieszkańcom wsi żywność, ubrania i bydło, dlatego też tutejsi mieszkańcy powołali niewielki ochotniczy oddział samoobrony.

W sprawie masakry w Koniuchach prowadzone jest śledztwo IPN. Dotychczas ustalono, że napadu dokonały radzieckie oddziały partyzanckie stacjonujące w Puszczy Rudnickiej: „Śmierć faszystom” i „Margirio”, wchodzące w skład Brygady Wileńskiej Litewskiego Sztabu Ruchu Partyzanckiego, oraz „Śmierć okupantowi”, wchodzący w skład Brygady Kowieńskiej. Do oddziałów tych należeli Rosjanie i Litwini, większość oddziału „Śmierć okupantowi” tworzyli Żydzi i żołnierze Armii Czerwonej zbiegli z obozów jenieckich. Oddział żydowski liczył 50 ludzi, a oddziały rosyjsko-litewskie około 70 osób. Dowódcami byli Jakub Penner i Samuel Kaplinsky.

Według jednego z napastników, Chaima Lazara, celem operacji była zagłada całej ludności łącznie z dziećmi jako przykład służący zastraszeniu reszty wiosek. Według ustaleń Kongresu Polonii Kanadyjskiej, będących podstawą wszczęcia śledztwa, liczba zabitych była większa (ok. 130).

Atak na Koniuchy i wymordowanie tutejszej ludności cywilnej był największą z szeregu podobnych akcji prowadzonych w 1943 i 1944 przez oddziały partyzantki radzieckiej w Puszczy Rudnickiej i Nalibockiej (np. masakra ludności w miasteczku Naliboki).

W maju 2004 w Koniuchach odsłonięto pomnik pamięci ofiar, zawierający 34 ustalone nazwiska ofiar.

W powojennych opracowaniach, na podstawie m.in. relacji żydowskich uczestników ataku na wieś (np. Izaaka Chaima i Chaima Lazara) często podawano informacje o zamordowaniu wszystkich 300 mieszkańców, a także o walkach z oddziałem niemieckich żołnierzy (w innych źródłach litewskiej policji). Jednak późniejsze opracowania nie potwierdziły obecności Niemców czy policjantów w wiosce, a także zakwestionowały tezę, że zginęli wszyscy mieszkańcy wsi (część z mieszkańców uciekła z masakry i przeżyła wojnę). Informacja stwierdzająca, że wymordowani zostali wszyscy polscy mieszkańcy wsi Koniuchy pojawiała się także w ówczesnych meldunkach struktur Polskiego Państwa Podziemnego.
Awatar użytkownika
olsztyniak
Posty: 2812
Rejestracja: 10 lip 2007, 16:10
Lokalizacja: Olsztyn

Re: Kaci i oprawcy

Post autor: olsztyniak »

Warte poczytania.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
meickel
Posty: 336
Rejestracja: 29 lip 2007, 19:53
Kontakt:

Re: Kaci i oprawcy

Post autor: meickel »

Żydzi stali po tej stronie, która im dawała jakie takie bezpieczeństwo. Polecam poczytać o pogromach w Rosji carskiej. Osobliwe, że w tej liście na początku wątku nie widać np. "Polak pochodzenia małoruskiego". Jest antysemityzm, jest reakcja.
Awatar użytkownika
Wilczyca
Posty: 246
Rejestracja: 13 maja 2014, 08:42
Lokalizacja: Ramoty
Lokalizacja: Bieszczady

Re: Kaci i oprawcy

Post autor: Wilczyca »

Paweł Warot - Katownie UB na Warmii i Mazurach

http://youtu.be/gZx9x7VypsI" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
olsztyniak
Posty: 2812
Rejestracja: 10 lip 2007, 16:10
Lokalizacja: Olsztyn

Re: Kaci i oprawcy

Post autor: olsztyniak »

Przypomnijmy, bo trzeba pamiętać. W Białymstoku odkryto szczątki ponad 200 ofiar komunistycznych zbrodni, jedna trzecia z wydobytych z ziemi ofiar to dzieci, około 15% ofiar to kobiety.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Wilczyca
Posty: 246
Rejestracja: 13 maja 2014, 08:42
Lokalizacja: Ramoty
Lokalizacja: Bieszczady

Re: Kaci i oprawcy

Post autor: Wilczyca »

Wacław Krzyżanowski

Wacław Krzyżanowski – zbrodniarz komunistyczny i zdrajca Polski, pierwszy stalinowski prokurator, któremu IPN postawił zarzuty przed sądem (w 1993), oskarżając o udział w komunistycznej zbrodni sądowej. Został uniewinniony zarówno w sądzie I, jak i II instancji (2001). Podczas procesu stwierdził, że stalinowski system prawny miał charakter przestępczy. Prawdopodobnie przyczynił się do śmierci wielu niewinnych osób, podpierając swoje zarzuty fałszywymi i absurdalnymi oskarżeniami.

Wacław Krzyżanowski w 1946 był oskarżycielem posiłkowym w pokazowym procesie Danuty Siedzikównej (pseudonim "Inka"). Zażądał wówczas dla niepełnoletniej (17-letniej) oskarżonej kary śmierci.

Sąd pierwszej instancji, który Krzyżanowskiego uniewinnił, dał wiarę jego tłumaczeniom. Prokurator twierdził, że była to pierwsza tego typu sprawa w jego karierze. Nie zdawał sobie sprawy, że bierze udział w zbrodniczym procesie. Sąd Najwyższy podtrzymał wyrok uniewinniający. Z ustnego uzasadnienia wynika, że prokuratorzy i sędziowie w ogóle nie powinni odpowiadać za formułowane przez siebie akty oskarżenia i wyroki, jeśli trzymali się litery obowiązujących przepisów prawa. To uzasadnienie jest sprzeczne z przyjętą w demokratycznym świecie wykładnią: jeśli prawo narusza elementarne zasady sprawiedliwości, staje się bezprawiem. Na tej podstawie sądzono zbrodniarzy nazistowskich w Norymberdze czy odpowiedzialnych za zbrodnie totalitarnych reżimów w Portugalii i Grecji. Większość z nich działała zgodnie z obowiązującym wtedy w ich krajach prawem.

W IPN są dokumenty, z których wynika, że stalinowski prokurator kłamał przed sądem, mówiąc, iż nie zdawał sobie sprawy z tego, co robi, i że była to jego pierwsza sprawa. Okazuje się, że wcześniej wniósł o orzeczenie kary śmierci dla 19-letniego mieszkającego w Polsce Niemca, który przekazał UB znaleziony w lesie zardzewiały karabin. Wacław Krzyżanowski dowodził przed sądem, że człowiek ten chciał za pomocą tej broni rozpętać III wojnę światową i oderwać Gdańsk od Polski. Niemca skazano na karę śmierci i stracono. Jego proces był parodią przewodu sądowego. Oskarżony nie znał języka polskiego, mimo to podczas śledztwa i w sądzie nie mógł korzystać z pomocy tłumacza. Zdaniem prokuratorów IPN, ich dowody umożliwią ponowne postawienie Wacława Krzyżanowskiego przed sądem. Obie zbrodnie w majestacie komunistycznego bezprawia miały miejsce w areszcie karno-śledczym w Gdańsku, a Krzyżanowski nie uczestniczył w nich – jak twierdzi – przypadkowo, ale świadomie żądał najwyższego wymiaru kary dla "wrogów ludu".

W PRL-u Wacław Krzyżanowski otrzymał wiele odznaczeń i nagród od komunistów. Czym tak zasłużył się "ludowej" władzy? Wiadomo, że służbę wojskową rozpoczął w 1943 r. w Dżambule (Kazachstan), należał do dywizji kościuszkowskiej, brał udział w bitwie pod Lenino. Zaraz po wojnie ukończył szkołę oficerów bezpieczeństwa publicznego w Łodzi i rozpoczął pracę w Wojskowej Prokuraturze Rejonowej w Gdańsku, gdzie był "śledziem" do 1950 r. W wojskowym wymiarze sprawiedliwości (czytaj: bezprawia) pracował potem na Śląsku i na Pomorzu (w Koszalinie), w 1976 r. zwolniony do rezerwy.

Zmarł 10 października 2014 roku. Został pochowany z wojskową asystą honorową 13 października 2014 na Cmentarzu Komunalnym w Koszalinie.
ODPOWIEDZ